Historia jej zaginięcia budzi coraz większą grozę. Do sieci trafiła przerażająca informacja o teściach Beaty Klimek
Zaginięciem Beaty Klimek żyje cała Polska. Teraz ujawniono kolejne szokujące doniesienia. W rolach głównych teściowie kobiety.
Zaginięcie Beaty Klimek
Beata Klimek, 47-letnia kobieta z małej wsi Poradz w województwie zachodniopomorskim, matka trójki dzieci, zaginęła w poniedziałek 7 października. Ostatni raz widziano ją o poranku, gdy odprowadzała dzieci na szkolny autobus. Monitoring zarejestrował ją o godzinie 7:05, kiedy szła w stronę przystanku. Około 7:15 dzieci wsiadły do autobusu i odjechały, a Beata pożegnała je i wróciła do domu. Miała tego dnia wiele obowiązków i spieszyła się do pracy na godzinę ósmą. Jednak śledztwo wykazało, że coś dramatycznie przerwało ten poranny rytuał.
Zaraz po jej zaginięciu rozpoczęły się intensywne poszukiwania. W akcję zaangażowały się służby, w tym policja i straż pożarna, a także lokalni mieszkańcy, którzy razem przeszukują pola i lasy wokół Poradza. Dzięki wykorzystaniu dronów i psów tropiących sprawdzono już wiele potencjalnych śladów.
Ujawniono stan zdrowia zaginionej Beaty Klimek. To rzuca nowe światło na śledztwo To tu ukrywa się Beata Klimek? Nowe ustalenia ws. zaginionej matki trojga dzieciCo mówi mąż Beaty Klimek?
Beata Klimek przechodziła trudny okres w swoim życiu. Po ponad 20 latach małżeństwa z ojcem swoich dzieci była w trakcie rozwodu. Mąż wyprowadził się z domu i zaczął życie z nową partnerką. Beata sama wychowywała trójkę dzieci — dwóch synów, w wieku 9 i 12 lat, oraz 8-letnią córkę. Jej codzienność, pełna napięć i trudnych wyborów, była bardzo wymagająca, a jak informują sąsiedzi, Beata zmagała się z dużym stresem emocjonalnym. Mąż twierdzi, że jego żona nadal żyje i wysyła sygnały.
Ludzie myślą, że moja żona nie żyje. Ale ona daje ślady swojego istnienia. 23 października była aktywna na TikToku. Teraz — 7 i 8 listopada, znowu była aktywna na TikToku. To co? Ktoś na jej konto wchodzi? I policja o tym wie. Ludzie myślą, że to ja wchodzę na jej konto. A to nieprawda, bo ja nawet nie wiedziałem, że ona ma konto na TikToku — przekonywał Jan Klimek.
Okazuje się, że Beata Klimek miała zamontowaną kamerę skierowaną na drzwi wejściowe, ponieważ nie czuła się bezpiecznie. Wiadomo, co zarejestrowała jako ostatnie. Siostrzenica Beaty Klimek założyła internetową zbiórkę, aby mieć fundusze na prywatnego detektywa. To ujawniła w opisie.
Mąż Beaty wyprowadził się ok. rok temu. Razem z Beatą są podczas rozwodu z orzekaniem o winę męża, ponieważ ten znalazł sobie inną kobietę. Ciocia w swoim mieszkaniu miała kamerę skierowaną na wejście do niego, ponieważ nie czuła się w nim bezpiecznie. Ostatnie nagranie z kamery mamy niestety z godziny 7:05, gdy wychodzi, aby odprowadzić dzieci. Potem kamera nie nagrała już nic, została odłączona od kontaktu. Takich niezgodności w sprawie jest o wiele więcej (...) Służby w dalszym ciągu prowadzą poszukiwania i od samego początku nie mamy nowych informacji — napisała siostrzenica zaginionej kobiety w opisie zbiórki na stronie pomagam.pl
Co teraz ujawniono o rodzinie kobiety? Szokujące informacje.
Co zrobili teściowie Beaty Klimek?
Przerażające nagranie zostało opublikowane na YouTube przez Agnieszkę Wojciechowicz. W filmie kobieta przedstawiła makabryczną historię, którą nazwała "hitem". Według niej teściowie Beaty mieli rzekomo potajemnie pochować swoją babcię w rodzinnym grobie, w tajemnicy przed resztą rodziny i mieszkańcami, bez udziału duchownego i grabarza, a powodem miała być sprzeczka rodzinna.
Blogerka zasugerowała również, że podobny los mogła spotkać Beata Klimek. Problem w tym, że te sensacyjne informacje oparte były jedynie na niesprawdzonych plotkach, które nie zostały odpowiednio zweryfikowane, a brakowało stanowiska osób pomówionych i ich rodziny.
W swoim materiale pani Aleksandra Wojciechowicz mówi kompletną nieprawdę i bardzo mnie to boli, aczkolwiek chyba już nie zmienimy tego, że "fake newsy" będą wypływać. Sama zwróciłam się do autorki o niepowielanie niesprawdzonych informacji, jednak nie przyniosło to żadnego efektu — mówi "Faktowi" Olga Klimek, siostrzenica zaginionej pani Beaty.
W odpowiedzi pani Agnieszka opublikowała kolejne nagranie, które stanowi rodzaj wyjaśnienia.
Przede wszystkim skontaktowała się ze mną Ola i mi powiedziała, że jest to nieprawdziwa informacja, że babcia jej została pochowana bez informacji, gdyż ona taką informację o pogrzebie miała, choć co prawda się na nim nie pojawiła. No i potwierdziła, że nie ma kontaktu z tą rodziną od strony rodziców pana Jana i potwierdziła, że jest tam konflikt rodzinny. I ten konflikt rodzinny, z tego co wiem, jest dość poważny, skoro nie ma tam kontaktu. I mam nawet taką myśl, że być może trzeba by było dotrzeć do źródła tego konfliktu (...) bo być może Beata wiedziała coś i dlatego musiała zginąć, bo wiedziała za dużo, a może tam od lat coś jest spychane pod dywan i może chciała to wykorzystać w tym procesie rozwodowym, a może straszyła tym pana Jana — mówi na nagraniu Agnieszka Wojciechowicz.
W dalszej części filmu autorka przeprosiła rodzinę pani Beaty.
Ja, chcąc być tu osobą postronną i wiedząc, że mogłam tutaj urazić rodzinę i może była to jakaś nie do końca sprawdzona informacja od ich strony, no bardzo przepraszam. Przepraszam również za to, że ta informacja to był "hit". Może rzeczywiście to źle zabrzmiało, więc za to też przepraszam — mówi Aleksandra Wojciechowicz.