Mąż zaginionej Beaty przerywa milczenie. Rzucił nowe światło na sprawę
Mąż zaginionej Beaty Klimek przerywa milczenie. W Poradzu, małej wsi na Pomorzu Zachodnim, lokalna społeczność i rodzina wciąż żyją nadzieją na odnalezienie 47-latki, która zaginęła w tajemniczych okolicznościach. W cieniu tych wydarzeń kryją się jednak rodzinne sekrety i narastające podejrzenia. Po trzech tygodniach bezowocnych poszukiwań, mąż pani Beaty, zdecydował się na publiczną wypowiedź.
Zagadka zaginięcia Beaty Klimek — desperackie Poszukiwania i ślad urwany na polu
Beata Klimek, 47-letnia mieszkanka małej wsi Poradz w województwie zachodniopomorskim, mama trójki dzieci, zaginęła w poniedziałek 7 października. Po raz ostatni widziano ją o świcie, gdy odprowadzała swoje dzieci na szkolny autobus. Monitoring zarejestrował panią Beatę o godzinie 7:05, kiedy szła w kierunku przystanku. Około 7:15 dzieci wsiadły do autobusu i odjechały, a Beata pożegnała je i ruszyła do domu. Miała tego dnia sporo obowiązków — spieszyła się na ósmą do pracy. Śledztwo ustaliło jednak, że coś dramatycznie przerwało ten poranny rytuał.
Od momentu zaginięcia pani Beaty rozpoczęły się intensywne poszukiwania. W akcję zaangażowane są służby, w tym policja, straż pożarna, a także okoliczni mieszkańcy, którzy solidarnie przeczesują pola i lasy wokół Poradza. Dzięki dronom i psom tropiącym sprawdzono już wiele potencjalnych śladów.
Niestety, trop urywa się na otwartym polu w — tam pies tropiący po raz ostatni wykrył jej zapach. To tylko podsyciło obawy rodziny i sąsiadów, którzy zaczęli snuć różne scenariusze. Każdy dzień mija pod znakiem niepewności i coraz bardziej gorzkiej świadomości, że czas działa na niekorzyść.
Zagnięcie Beaty Klimek - rozwód i trudne relacje z mężem
Beata Klimek przechodziła właśnie przez burzliwy okres w swoim życiu. Po ponad 20 latach małżeństwa z ojcem jej dzieci była w trakcie rozwodu. Mąż wyprowadził się z domu i zaczął układać sobie życie z nową partnerką. Sama wychowywała trójkę dzieci — dwóch synów, w wieku 9 i 12 lat, oraz córkę, która miała zaledwie 8 lat. Codzienność, pełna napięć i trudnych decyzji, nie należała do łatwych, a jak donoszą sąsiedzi, Beata odczuwała silne emocjonalne obciążenie.
W dniu zaginięcia pani Beatę widziała jej sąsiadka. Zauważyła, że kobieta wyglądała na zmęczoną, była przygaszona, a jej głos zdradzał ból i troskę.
Powiedziała, że boli ją głowa — wspomina sąsiadka
Nie wiemy, co wydarzyło się po powrocie pani Beaty do domu, ale krótko po godzinie 7:00 ktoś wyłączył monitoring w jej domu, co dodatkowo wzbudziło niepokój śledczych. W domu nie znaleziono jej torebki, a auto nadal stało przed posesją, jakby czekało na właścicielkę.
Nie wierzymy w to, że mogłaby zostawić trójkę swoich dzieci i uciec, tylko ona się nimi zajmowała i była z nimi bardzo blisko. Miała napiętą sytuację w rodzinie, jest w trakcie rozwodu z mężem. Wszystko wydaje się dość dziwne. Podejrzewam, że w czasie, gdy wróciła do domu z przystanku autobusowego i zanim wyszła do pracy, mogło stać się coś niedobrego – mówi siostrzenica zaginionej Beaty dla Faktu.
W poszukiwania pani Beaty zaangażował się detektyw Arkadiusz Andała, który szczegółowo bada różne aspekty jej życia. Podkreśla, że w takich sytuacjach zawsze trzeba zadać sobie pytanie, komu mogłoby zależeć na jej zaginięciu.
Musimy zawsze zadać sobie pytanie, kto najbardziej skorzystałby, gdyby, odpukać, stało się coś złego pani Beacie — mówi detektyw.
Zaginięcie Beaty Klimek - ciężka sytuacja w domu rodzinnym
Relacje Beaty z mężem już od dłuższego czasu były pełne napięć. Rodzina zaginionej wspomina, że ojciec dzieci nie zawsze zachowywał się odpowiedzialnie i ciepło wobec najbliższych.
Potrafił przyjechać i nie przywitać się z dziećmi albo nie pożegnać się z nimi — wspomina siostrzenica Beaty.
Siostra pani Beaty dopowiada:
Stawiał dziecko do kąta z rękami uniesionymi do góry przez cały dzień albo się do niego nie odzywał przez trzy miesiące. To była dla dziecka kara. Za to, że jest niegrzeczny i rozrabia. Dziecko, które miało 8-9 lat. Kłócili się. Kłócili się o pieniądze, że musi płacić dużo pieniędzy na zabezpieczenie bytu na dzieci.
Mąż pani Beaty wypowiedział się na temat poszukiwań. Jak tłumaczył reporterom programu “Uwaga”, w dniu zaginięcia zajmował się pracami na posesji:
W poniedziałek wyszła z dziećmi na przystanek autobusowy. To ostatni, co widziałem. Ja tutaj byłem. Drzewo z tyłu robiłem.
Z jego słów wynika, że znalazł w samochodzie Beaty niemieckie dokumenty, co może sugerować, że żona planowała wyjazd. Wytłumaczył też, dlaczego nie pomaga w poszukiwaniach żony.
Tu cała wioska jest przeciwko mnie. Powiedzą, że ja coś kombinuje. Dlatego nie, ja czekam tutaj, wy róbcie swoje. Co zrobiłem? Że od żony odszedłem, z domu się wyprowadziłem?
Te słowa wywołały w mieszkańcach Poradza mieszane uczucia. Część mieszkańców uważa, że mąż Beaty powinien wspierać rodzinę i angażować się w poszukiwania, nawet mimo lokalnych niechęci. Inni uważają jednak, że jego postawa wynika z poczucia zagubienia i konfliktów, które narastały od dłuższego czasu.
Wydaje mi się, że ona wyjechała. Może coś z głową — dodał mężczyzna w rozmowie z reporterami “Uwagi”.
W tej tragicznej historii, w której każda godzina ma ogromne znaczenie, pozostaje jedno pytanie — co naprawdę stało się z Beatą Klimek?