Poruszające słowa finalisty "TzG". Wspomniał o ustawionym programie i się zaczęło. Niebywałe!
Wyjawił całą prawdę o programie! Jego słowa wywołały burzę, a internauci nie kryją oburzenia. Tego nikt się nie spodziewał.
Półfinał bez Karolaków. znamy finalistów
Niedzielny półfinał tanecznego show Polsatu przyniósł ostateczne rozstrzygnięcia. Emocje sięgnęły zenitu, a z programem pożegnały się dwie pary: Tomasz Karolak i Izabela Skierska oraz sportsmenka Katarzyna Zillmann i Janja Lesar. Zostali ci, którzy udowodnili, że zasługują na walkę o Kryształową Kulę.
Choć Karolak nie przekonał widzów swoim tańcem do końca, jego pożegnanie było w stylu mistrza drugiego planu – krótko i serdecznie podziękował partnerce i wszystkim wokół. Był to jeden z najbardziej charakterystycznych i autentycznych uczestników tej edycji.
Do finału weszły trzy duety. Bezapelacyjnie największą dominację pokazała Wiktoria Gorodecka i Kamil Kuroczko, zdobywając za swoje Mambo dwie idealne "40-stki". Obok nich stanął pewniak: Maurycy Popiel i Sara Janicka, których wysokie noty i głosy widzów były gwarancją awansu. Ostatnie miejsce wywalczyli Mikołaj "Bagi" Bagiński i Magdalena Tarnowska. Bagiński zyskał bilet do finału po perfekcyjnym Walcu Wiedeńskim, nagrodzonym maksymalną notą, co w połączeniu z poparciem publiczności przechyliło szalę zwycięstwa na jego stronę. Finał zapowiada starcie różnych tanecznych osobowości, a ostateczny werdykt należy do telewidzów.

Bagi faworytem wielu widzów
Mikołaj Bagiński, znany w sieci jako "Bagi", to jeden z tych uczestników 17. edycji "Tańca z gwiazdami", który od początku mógł liczyć na silne wsparcie internautów. Widzowie dostrzegają jego przemianę i postępy, a to właśnie ich głosy okazały się kluczowe w półfinale. Bagiński i jego partnerka, Magdalena Tarnowska, pokazali się w dwóch tańcach, ale to nie punkty jury wywołały największą dyskusję.
Za swoje Pasodoble para zdobyła 31 punktów. I tu zaczęły się kontrowersje. Widzowie ostro skrytykowali sędziów za to, że niemal identyczną notę – 30 punktów – otrzymał Tomasz Karolak. W mediach społecznościowych zawrzało. Komentujący zarzucili jury niesprawiedliwość, podkreślając, że u Karolaka przymykają oko na technikę, skupiając się na emocjach, podczas gdy Bagiński musiał wykonać znacznie więcej skomplikowanych kroków.
Wiele osób kwitowało to krótko: "30 punktów u Karolaka to żart w porównaniu z 31 u Bagiego". Fani masowo zasypywali Mikołaja komplementami w mediach społecznościowych, jasno dając do zrozumienia, że to on, a nie noty, jest dla nich prawdziwym wygranym odcinka. W tym tanecznym show widać jak na dłoni, że czasami poparcie publiczności jest ważniejsze niż surowa ocena sędziów.
Teraz influencer stoi przed lada wyzwaniem.
Sprawiedliwość oceniania i zmiana zdań Bagińskiego
W półfinale tanecznego show Polsatu, emocje sięgały zenitu, a Klaudia Lewandowska w wywiadzie z półfinalistami wbiła kij w mrowisko. Poruszyła temat, który często pojawia się za kulisami: czy system oceniania przez jury jest sprawiedliwy? W końcu jurorzy wydają opinie na podstawie jednego tańca, co niekoniecznie oddaje gigantyczną pracę włożoną w treningi przez całą parę.
Na pytanie o tę sprawiedliwość, ciekawie odpowiedział Mikołaj Bagiński. Przyznał szczerze, że na początku swojej drogi w programie podchodził do całej produkcji z dużym dystansem i miał nawet kontrowersyjne zdanie na temat tego typu show. To jest coś, co często słychać od osób, które nie są częścią tego telewizyjnego świata.
Odpowiadając na twoje pytanie, czy jest to sprawiedliwe, czy nie, ja powiem szczerze, może to będzie trochę kontrowersyjne, ale że ja wchodziłem do tego programu yy jako taki trochę młody chłopak, co mówił: "Nie no na pewno taniec gwiazdami jest ustawiony w ogóle, wiesz, błagam, jakby wszystko musi się opłacać i tak dalej". Tak i wchodziłem finalnie i jakby nikt mi nie każe tak mówić, gdybym nie chciał, to po prostu tego nie nie podnosił i tyle. Ale mówię to wszystkim moim znajomym i którzy się pytają właśnie o te wyniki, czy to jest ustawione czy nie - mówił Bagiński.
Jednak perspektywa Bagińskiego, który przeszedł przez kolejne etapy, zmieniła się diametralnie. Podkreślił, że mówi o tym otwarcie, bo to jego szczere przekonanie, a nie narzucona narracja. Po bliższym poznaniu kulis i ogromu przedsięwzięcia doszedł do wniosku, że show jest prowadzone poprawnie. Wszelkie teorie o rzekomym ustawianiu wyników są, jego zdaniem, mało prawdopodobne z uwagi na skalę całej produkcji. Czasem trzeba samemu wejść na parkiet, żeby zrozumieć, jak skomplikowane są te telewizyjne mechanizmy.
Naprawdę wychodzę teraz z Tańca z Gwiazdami. Znaczy mam nadzieję, że jeszcze nie wychodzę, ale ale jestem w Tańcu z Gwiazdami na etapie takim, gdzie naprawdę widzę, no nie jestem w stanie, nie jestem tam w tej produkcji i tak dalej, ale że widzę, że tu się mogą zadziać wszystkie rzeczy i rzeczy, które z pozoru są niby do przewidzenia albo tak by mogło się komuś coś opłacać i tak dalej. Ja uważam, że no to jest tak gigantyczny program, że jeżeli byłoby to ustawione, to ludzie i niesprawiedliwe to, o czym ty mówisz, no to ludzie by się mocno wkurzyli i że gdzieś by to po prostu wyszło. Jestem w tym programie i wierzę, że wszystko tutaj jest jakby bardzo poprawne. - podsumował