Robert Lewandowski naprawdę potraktował tak kibiców po meczu z Maltą!

Mecz Polska-Malta

W poniedziałkowy wieczór, 17 listopada 2025 r., na maltańskim stadionie w Ta’ Qali rozegrano mecz, który - choć formalnie rozstrzygający - zapisał się nie tyle jako triumf, co raczej mały koszmar z happy endem dla Polski. Wynik: 3:2 dla Biało-Czerwonych.

Co ciekawe, Polska nigdy wcześniej nie traciła bramek z Maltą w eliminacjach - bilans dotychczasowych spotkań był imponująco czysty (15:0). A tu nagle dwa trafienia przeciwnika - i chwilami wyglądało, jakby to gospodarze dawali lekcję wytrzymałości psychicznej.

Na pierwszym planie znów Robert Lewandowski. W 32. minucie Lewy wyskoczył niepilnowany w polu karnym i… główkował jak za czasów największej chwały, wykorzystując dośrodkowanie Piotra Zielińskiego. To był moment, który znów przypomniał, że dla niego strzelanie bramek to nie tylko obowiązek, ale swego rodzaju rytuał.

Malta wyrównała szybko - błędna interwencja bramkarza i Irvin Cardona skorzystał z okazji. Potem Polacy znów objęli prowadzenie, gdy po stracie Lewandowskiego złe odwrotnie odbicie przeciwnika skończyło się golem Pawła Wszołka. Dramatyczny moment przyszedł w 68. minucie - VAR przyznał Malcie rzut karny.

I gdy wydawało się, że historia zakończy się remisem i sporą frustracją, pojawił się Zieliński. W 85. minucie oddał uderzenie z dystansu, które - z lekkim rykoszetem - wpadło do siatki. To właśnie jego trafienie uratowało Polskę. 

Po meczu z udziałem Lewandowskiego rozegrały się zaskakujące sceny…

Lewandowski i wsparcie żony

Nie tylko na murawie, ale i poza nią - Robert Lewandowski niezmiennie może liczyć na wsparcie kochającej żony. Anna Lewandowska, z którą ma dwie córki - Klarę i Laurę, dopinguje piłkarza i jest jego najwierniejszą kibicką. Często pojawia się na trybunach podczas spotkań polskiej reprezentacji, choć w czasie meczu z Maltą chyba zajęła się czymś nieco innym…

Dzień przed meczem, 16 listopada, żona Roberta Lewandowskiego była obecna w New Jersey - to właśnie tam zorganizowano wydarzenie w ramach “Healthy Day Tour”, na którym nie mogło jej zabraknąć. Gdy jej mąż walczył o punkty dla Polski w meczu z Maltą, na Instagram Anny Lewandowskiej wrzucona została publikacja z podsumowaniem eventu. Z całą pewnością jednak Robert czuł wsparcie żony. 

Tymczasem po meczu kibice czekali na “Lewego”. Zaskakujące, jak ich potraktował…

Sceny z udziałem Lewandowskiego

Po wygranym meczu z Maltą polscy piłkarze udali się na odpoczynek. Autokar zabrał zawodników naszej reprezentacji do hotelu Malta Marriott Resort & Spa. Pod tylnym wejściem, pod którym zatrzymał się pojazd, czekała już grupka ponad dwudziestu kibiców. 

Jak opisuje Przegląd Sportowy, zebrani kibice skandowali kolejne nazwiska osób, które wchodziły do wnętrza budynku, w tym trenera Jana Urbana, który na nieśmiałe brawa zareagował machnięciem ręką. 

Kuba, chodź, koszulka czeka - miał według opisu serwisu usłyszeć Jakub Kiwior, który podobno pozostawił to bez reakcji.

Polscy piłkarze przechodzili obok kibiców, którzy ponoć w pewnym momencie rzucili:

Eeeej, chodźcie do nas.

Na te prośby zareagował nie kto inny, a sam Robert Lewandowski, który nie tylko rozdał kilkanaście autografów, ale też zrobił sobie zdjęcia z kibicami. 

Robert się zatrzymał, to najważniejsze - stwierdził jeden z fanów, których ucieszył taki obrót spraw, a jedna z kibicek podobno po zrobieniu sobie zdjęcia ze słynnym napastnikiem wydała z siebie radosny okrzyk.

Postawa Lewandowskiego świadczy o jego szacunku do kibiców. I to się chwali!