Senyszyn wskazała "zdrajców" po debacie w Końskich. Nawrocki może zacierać ręce

Polityczne trzęsienie ziemi po debacie! Joanna Senyszyn nie gryzie się w język po tym, co zaobserwowała w Końskich. Co powiedziała?
Debata prezydencka 2025
Wieczór wyborczy przyniósł nie jedno, a dwa odrębne spotkania kandydatów na najwyższy urząd w państwie. Pierwotnie oczekiwano konfrontacji liderów sondaży, jednak ostatecznie doszło do dwóch debat w różnych formatach i z różnymi uczestnikami. Pierwsze starcie opinii miało miejsce około godziny dziewiętnastej na miejskim rynku, gdzie przed kamerami TV Republika, TV Trwam i wPolsce24 stanęli Karol Nawrocki, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Krzysztof Stanowski oraz Joanna Senyszyn.
Dwie godziny później, o dwudziestej pierwszej, rozpoczęła się kolejna debata, tym razem transmitowana przez ogólnopolskie stacje TVP, Polsat i TVN. W tym panelu dyskusyjnym wzięli udział Rafał Trzaskowski, Magdalena Biejat, Szymon Hołownia, Karol Nawrocki, Joanna Senyszyn, Marek Jakubiak oraz Maciej Maciak, prezentując swoje wizje przyszłości kraju.
Ciężko co prawda zrozumieć niektórych moich konkurentów. Dlatego, że byliśmy umówieni na wspólną debatę miesiące temu. Kandydaci wszyscy nagle się obudzili. To była równa debata, nikt nie miał lepszych warunków. Nie to, co w roku 2020 – przyznał Trzaskowski
Po zakończeniu swojego wystąpienia Karol Nawrocki, reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość, podzielił się swoimi pierwszymi wrażeniami i oceną przebiegu debaty.
Zwierzchnik sił zbrojnych nie może być tchórzem, a tchórz już drugi raz nie przyszedł [Rafał Trzaskowski] na rynek w Końskich, a ja przyszedłem do niego w cieplarniane warunki.

Joanna Senyszyn w ostrych słowach
Po burzliwej debacie prezydenckiej Joanna Senyszyn nie kryła swojego rozczarowania postawą niektórych kontrkandydatów. W swoim wpisie w mediach społecznościowych wyraziła dezaprobatę wobec Magdaleny Biejat i Szymona Hołowni, zarzucając im niepotrzebne ataki na Rafała Trzaskowskiego. Kandydatka na urząd prezydenta zasugerowała, że ich działania mogły paradoksalnie wzmocnić pozycję kandydata Prawa i Sprawiedliwości w wyborczym wyścigu.
Czy Biejat i Hołownia dołączyli do sztabu Nawrockiego? - pytała retorycznie Senyszyn
Senyszyn wprost stwierdziła, że zachowanie Biejat, która w trakcie debaty demonstracyjnie odebrała Trzaskowskiemu tęczową flagę, było "wbiciem noża w plecy". Nie omieszkała również skrytykować samego Trzaskowskiego za jego reakcję i ukrycie symbolu pod mównicą.
I jeszcze pokręciła ostrzem, mówiąc, że ona się tęczy nie wstydzi - dodała Senyszyn.
Jej zdaniem, takie gesty w przestrzeni publicznej są niepotrzebne i zamiast jednoczyć, prowokują podziały wśród wyborców.
Dalszy atak na kandydatów
Podkreślając swoje intencje, Senyszyn zaznaczyła, że mimo iż nie należy do głównego nurtu opozycji, starała się wspierać Trzaskowskiego w trudnych momentach debaty. Określiła to jako rzucanie "kół ratunkowych", co jej zdaniem jest naturalnym odruchem sojusznika dążącego do wspólnego dobra. Z gorzką nutą dodała, że prawdziwa polityka wymaga umiejętności współpracy i myślenia zespołowego, czego zabrakło w postawie Biejat i Hołowni.
Tak postępują sojusznicy dobra wspólnego - zaznaczyła.
Wydarzenia z debaty w Końskich rzuciły cień na przyszłość obecnej koalicji rządzącej. Senyszyn z niepokojem zauważyła narastające animozje między poszczególnymi politykami, które jej zdaniem mogą stanowić realne zagrożenie dla jedności ugrupowań tworzących koalicję 15 października. Z kolei kandydat PiS, Nawrocki, z satysfakcją obserwował publiczne spory swoich oponentów, dostrzegając w ich wzajemnych uszczypliwościach, korzystny dla siebie obrót spraw.
Myślicie, że ma rację?






































