Skandaliczna wpadka w "Wiadomościach" TVP. Jak można się tak pomylić? "Coś, co nie mieści się w głowie"
Wpadki i błędy w programie „Wiadomości” TVP są już kultowe. Dawno jednak nie było tak wielkiego skandalu. To, co wyemitowano w paśmie informacyjnym w jednym z ostatnich wydań, wywołało falę oburzenia. Wszystko przez materiał o jednym z protestów.
Co dzieje się teraz w "Wiadomościach" TVP?
Po wygranej opozycji w wyborach parlamentarnych w Telewizji Polskiej, do tej pory będącej pod dużymi wpływami PiS, zapanowała panika. Prasa donosi, że nikt nie jest tam już pewien swojej przyszłości. Portal Wirtualne Media informował ostatnio o rychłym odejściu Danuty Holeckiej, która podobno sama rozwiązała współpracę ze stacją.
Tymczasem 14 grudnia pod siedzibą TVP w Warszawie protest, zorganizowany przez Adama Borowskiego, szefa klubu „Gazety Polskiej”. Wiec „w obronie mediów publicznych” miał dotyczyć rzekomych zmian, jakie mogą zajść w telewizji publicznej. Gościło na nim wiele gwiazd stacji, w tym dawno niewidziany Michał Adamczyk.
W czwartek w „Wiadomościach” pojawił się oczywiście materiał, relacjonujący wspomniany protest. Pomyłka, jaką tam popełniono, oburzyła wielu, poniżej szczegóły.
Michał Adamczyk przerwał milczenie po skandalu z żoną. Swoją przemową przekona widzów? Michał Adamczyk odszedł z TVP. Beata Tadla nie odpuszcza! Ośmieszyła go jednym zdjęciem. "Mam dużo więcej"Nowe błędy w "Wiadomościach" TVP
W materiale informacyjnego programu TVP na temat protestu 14 grudnia pojawiły się wywiady z niektórymi jego uczestnikami. Nagle widzowie na ekranie zobaczyli coś, co nie powinno nigdy mieć miejsca. Manipulacja czy pomyłka? Przeprowadzono rozmowę z pewną kobietą, ubraną w futrzaną czapkę. Ale kim była naprawdę?
- Złodzieje tożsamości. Notoryczni.
- Oni tak naprawdę? – czytamy w komentarzach na X (Twitterze).
Co dokładnie zaszło? Poniżej wszelkie szczegóły. Z tego może być duża afera.
Skandal w materiale "Wiadomości" TVP
Wolność słowa to jest po prostu wolność. Nie wolno nam tego zaprzepaścić – mówiła w materiale TVP kobieta, podpisana jako „działaczka opozycji demokratycznej w PRL”.
Problem polega na tym, że dziennikarze TVP pomylili jej tożsamość. Wypowiadającą się w programie Telewizji Polskiej osoba to Anna Symonowicz – łyżwiarka figurowa, która zresztą często pojawiała się w przeszłości w programach stacji, jak choćby w „Pytaniu na śniadanie”.
Tymczasem inna Anna Symonowicz, prawdziwa działaczka opozycji, na pewno nie przyszłaby na wspomniany protest. W tym roku brała udział w Marszu Miliona Serc, zorganizowanym przez Donalda Tuska.
Podstawienie w relacji z protestu przez wczorajsze 'Wiadomości' za działaczkę podziemia w PRL, o tym samym imieniu i nazwisku innej osoby, amatorki jazdy figurowej na lodzie, to jest coś, co nie mieści się w głowie – grzmią komentatorzy w mediach społecznościowych.
A co wy sądzicie o tej sprawie?