Wyszukaj w serwisie
newsy tylko u nas foto telewizja lifestyle quizy
Swiatgwiazd.pl > Newsy > Ujawnił przekręty Rutkowskiego. "Detektywowi" puściły nerwy: "Pan jest zwykłą sz***ą"
Magdalena Szymańska
Magdalena Szymańska 29.10.2024 22:26

Ujawnił przekręty Rutkowskiego. "Detektywowi" puściły nerwy: "Pan jest zwykłą sz***ą"

Rutkowski
fot. KAPIF

Krzysztof Rutkowski ponownie na celowniku sądu. Słynny detektyw, skazany za prowadzenie nielegalnej działalności, ma poważne problemy finansowe. Aby uniknąć więzienia, musi co miesiąc płacić ogromną grzywnę w wysokości 60 tys. zł. Portal Goniec opublikował efekty swojego śledztwa

Nielegalna agencja Krzysztofa Rutkowsieko i straumatyzowane dzieci.

Redakcja Gońca dokonała niemałego śledztwa na temat przeszłości Rutkowskiego i jego utarczek z wymiarem sprawiedliwości- co znaleźli?

Znaczna część informacji pochodzi z akt sprawy sądowej sprzed 14 lat, dotyczącej nielegalnego prowadzenia działalności detektywistycznej przez Krzysztofa Rutkowskiego

To właśnie w związku z tymi nielegalnymi praktykami, które obejmowały m.in. organizowanie spektakularnych akcji z udziałem grupy zamaskowanych mężczyzn imitujących funkcjonariuszy antyterrorystycznych, Rutkowski został skazany na rok więzienia w zawieszeniu. Wyrok ten, po kolejnym przewinieniu, zamieniono na wysoki wymiar grzywny wynoszący 1,44 mln złotych.

Czerwiec 2005 roku obnażył mroczną stronę działalności Krzysztofa Rutkowskiego. Wówczas, na oczach kamer telewizyjnych, doszło do głośnej prowokacji, podczas której wynajęci przez detektywa mężczyźni w brutalny sposób obezwładnili osoby podejrzane o lichwiarstwo. Jak relacjonował jeden ze świadków, Rutkowski osobiście znęcał się nad jedną z kobiet, szarpiąc ją za włosy.

To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Kilka miesięcy później, na zlecenie detektywa, miała miejsce jeszcze bardziej szokująca incydent. Dwóch mężczyzn przebranych za antyterrorystów wtargnęło do spokojnej szkoły podstawowej na Śląsku. Ich celem był 7-letni chłopiec, którego, na mocy orzeczenia sądowego, ojciec miał zabrać. W obecności przerażonych uczniów, trzeci z kompanów Rutkowskiego, używając siły wobec nauczycielki, wyrwał płaczące dziecko z klasy. Drastyczne sceny, w których bezbronny chłopiec był siłą oddzielany od swojej nauczycielki, pozostawiły trwałe ślady psychiczne u wszystkich świadków zdarzenia.

Skutki tego wydarzenia były daleko idące. Traumatyzowane dzieci wymagały długotrwałej opieki psychologa, a rodzice poszkodowanych wnosili o wysokie odszkodowania.

Czarna seria wśród elit trwa. Żona Rutkowskiego w żałobie. „Brakuje słów” Maja Rutkowski w końcu pękła i zalała się łzami

Rutkowski w centrum afery

Wybuchowa mieszanka brawury, lekceważenia prawa i ambicji doprowadziła Krzysztofa Rutkowskiego na szczyty medialnej popularności. Jego spektakularne akcje, często graniczące z prowokacją, sprawiły, że stał się rozpoznawalną postacią w polskim show-biznesie. Jednak za fasadą medialnego sukcesu kryła się mroczna prawda o jego zaangażowaniu w poważne przestępstwa.

W szczytowym momencie medialnej kariery Rutkowskiego, kiedy jego nazwisko pojawiało się niemal codziennie na pierwszych stronach gazet, toczyło się śledztwo w sprawie jednej z największych afer podatkowych w Polsce – śląskiej mafii paliwowej. 

Śledczy ujawnili, że Rutkowski nie był jedynie biernym obserwatorem wydarzeń, ale aktywnie uczestniczył w przestępczym procederze. Jego biuro detektywistyczne stało się narzędziem do prania brudnych pieniędzy pochodzących z wyłudzeń VAT na paliwa. Na konto "Biura Doradczego Rutkowski" wpłynęło ponad 2,3 miliona złotych, które zostały wyprowadzone z firmy EM-Trans, będącej główną ością śląskiej mafii paliwowej.

Henryk Musialski, szef zorganizowanej grupy przestępczej, stworzył doskonale przemyślany system wyłudzania podatku VAT na paliwa. Krzysztof Rutkowski, doskonale świadomy przestępczego charakteru działań Henryka Musialskiego, zgodził się uczestniczyć w tym procederze. Jego rola polegała na ukrywaniu pochodzenia nielegalnych pieniędzy. Przelewając duże sumy na konto swojego biura detektywistycznego, Rutkowski legalizował środki pochodzące z przestępstwa.

Fenomen Rutkowskiego

Od długiego czasu media zastanawiają się, dlaczego popularność detektywa nie spada.

 Ludzie klikają w błaznów. Po prostu. Tak działa ludzka natura. On widzi, że ludzie to oglądają. Obecnie szokowanie to jego sposób na istnienie w mediach. I brnie w to dalej i mocniej, bo z tego image'u nie ma już wyjścia - komentuje ekspert ds. wizerunku dr Mirosław Oczkoś.

Wizerunek Krzysztofa Rutkowskiego, budowany latami, jest bez wątpienia kontrowersyjny i wielowymiarowy. Jego publiczne gesty, takie jak podarowanie 10-latkowi podrasowanego BMW do driftu, czy też inscenizowane sesje zdjęciowe z obstawą zamaskowanych, uzbrojonych mężczyzn, to elementy tej układanki, które nieustannie prowokują dyskusję. Czy są to świadome działania mające na celu utrzymanie medialnej uwagi, czy też autentyczne przejawy osobowości? Warto przyjrzeć się bliżej tym i innym aspektom wizerunku Rutkowskiego, aby zrozumieć, w jaki sposób buduje on swoją pozycję w świadomości społecznej i jakie przesłanie chce przekazać.

Promowanie takich zachowań zachęca do naśladownictwa. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że potem jakiś młodzieniec nałoży kominiarkę, będzie chodził z bronią i powali kogoś na ziemię, krzycząc: ”uwaga, detektyw!" - twierdzi Oczkoś.

A co na to wszystko sam oskarżony?

W wywiadzie, który był częścią filmu obnażającego przekręty Rutkowskiego, po kolei były przedstawiane mu wszystkie zarzuty, fragmenty skarg i wywiadów z poszkodowanymi, którzy udawali się z prośbą o pomoc do różnych instytucji, bo czuli się bezsilni. Każdy argument był zbywany przez Rutkowskiego niewiedzą i przeświadczeniem, że takie sytuacje nie miały miejsca. Na sam koniec wywiadu nie wytrzymał i krótko podsumował dziennikarza Gońca - Daniela Arciszewskiego:

Pan klepie jęzorem w tym momencie jak najęty i pan w ogóle nie wie o czym Pan mówi. Proszę Pana, Pan jest zwykłą sz***ą i łachudrą dziennikarstwa.

Cała rozmowa poniżej.

Krzysztof Rutkowski, fot. KAPIF
Krzysztof Rutkowski, fot. KAPIF
Krzysztof Rutkowski, fot. KAPIF
Krzysztof Rutkowski, fot. KAPIF