"Biegł prosto na nas". Spacer Joanny Opozdy z synem zakończył się tragedią. Wstrząsająca relacja
Joanna Opozda zdradziła mrożące krew w żyłach wspomnienie z wyjścia z Vincentem. Obawiała się, że spacer z synkiem mógł skończyć się tragicznie.
Związek Joanny Opozdy i Antka Królikowskiego
Joanna Opozda od dłuższego czasu zmaga się z problemami w życiu uczuciowym. W 2021 roku wyszła za mąż za aktora Antka Królikowskiego, a ich ślub przyciągnął uwagę mediów i znanych osób. W 2022 roku urodził się ich syn, Vincent, jednak związek pary rozpadł się jeszcze przed jego narodzinami.
Od tego czasu toczy się między nimi spór o rozwód i alimenty. Ostatnia rozprawa, zaplanowana na czerwiec, została odroczona. Dodatkowym utrudnieniem w relacjach jest fakt, że Królikowski spodziewa się dziecka ze swoją obecną partnerką, co negatywnie wpływa na stosunki między nim a Opozdą, która wypowiadała się na ten temat w ostrym tonie.
Nie będę komentować zaistniałej sytuacji. Jedyne, o co Was proszę, to żebyście nie znęcali się nad kobietą w ciąży, bo cały stres, nerwy i płacz odbijają się na dziecku, co niestety często wpływa na jego zdrowie. Dziecko zawsze jest niewinne. Nie prosiło się na świat i powinno dorastać w spokoju i w szczęściu. Mnie i Vincentowi zostało to odebrane, co wiązało się z ogromnymi problemami zdrowotnymi natury emocjonalnej i fizycznej. Była to trauma, której nie życzę NIKOMU. Uważam, że kobiety w ciąży powinny być pod ochroną. Pamiętajcie, że czyniąc im krzywdę, czynicie krzywdę niewinnym istotom dorastającym w ich brzuchach – tłumaczyła aktorka.
Późniejsze relacje Opozdy również nie należały do najprostszych.
Opozdzie puściły hamulce. Słowa o córce Antka mogą szokować Joanna Opozda bardzo chłodno o córce Królikowskiego i IzyBurzliwe życie miłosne Joanny Opozdy
Po zakończeniu związku z Antkiem Królikowskim media sugerowały, że Joanna Opozda mogła rozpocząć nowe relacje, łącząc ją m.in. z pisarzem Remigiuszem Mrozem oraz tajemniczym Jankiem. Aktorka jednak nie komentowała tych doniesień, skupiając się na swojej karierze i wychowywaniu syna, Vincenta. W jej codziennym życiu dominowały zawodowe zobowiązania, a w mediach społecznościowych dzieliła się wynikami sesji zdjęciowych.
Ostatnio zaangażowała się w kampanię promującą warszawską klinikę beauty, gdzie współpracowała z Piotrem Stramowskim i Natalią Krakowską, a także wzięła udział w jednym z programów TTV.
Skupia się również na wychowywaniu Vincenta. Niestety to, co ostatnio ją spotkało, budzi przerażenie.
Joanna Opozda opowiedziała o przerażającej sytuacji, jaka ją spotkała
W sobotę Joanna Opozda spędzała czas na łonie natury. Jej wyprawa do lasu nie przebiegła jednak tak spokojnie. Na Instagramie opublikowała szczegółową relację, z której wynika, że podczas spaceru między drzewami doświadczyła sporego stresu. W pewnym momencie zauważyła psa biegnącego w jej kierunku, co bardzo ją przestraszyło, szczególnie że w wózku znajdował się jej syn.
Słuchajcie, spotkałam dzisiaj ludzi w lesie (po raz kolejny) z puszczonym psem. Pies nie był na smyczy. Byłam z synkiem, który siedział w wózku, a pies biegł prosto na nas. Myślałam, że dostanę zawału. Szanujmy się ludzie, lasy są dla wszystkich, nie tylko dla was i waszych psów. Poza tym za takie zachowanie grozi kara grzywny nawet 1000 złotych. Piszę o tym, bo wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy - zaczęła.
Joanna opisała również inną sytuację, która przydarzyła jej się jakiś czas temu.
Raz miałam taką sytuację, że szłam z Merlinką (całe szczęście przywiązaną do wózka) i rzucił się na nią właśnie taki wielki pies, który chciał ją rozszarpać. Całe szczęście szybko wzięłam ją na ręce. Wtedy pies rzucił się na mnie i zaczął po mnie skakać. Zanim dobiegli właściciele, byłam cała podrapana. Mam od tamtej pory traumę i apeluję do was o rozwagę - wspomina.
Na tym jednak nie poprzestała. Podzieliła się również historią smutnego zdarzenia, którego była świadkiem. Opisała wypadek, w którym pies chodzący po mieście bez smyczy został potrącony przez samochód.
A i jeszcze taka historia. Jakiś czas temu właścicielka małego pieska spacerowała z nim po mieście bez smyczy. Niestety, piesek nagle się przestraszył i wpadł pod samochód. Piesek nie przeżył. To był straszny widok. Jak ta pani płakała... Na pewno miała ogromne wyrzuty sumienia. Bądźmy odpowiedzialni - zaapelowała na koniec.