Już wiadomo dlaczego Tomek Komenda odciął się od matki. Mroczna rodzinna tajemnica wyszła na jaw
Wstrząsające wyznania brata Tomasza Komendy. Krzysztof Klemański w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" uchylił rąbka tajemnicy dotyczącej życia jego brata po niesłusznej odsiadce.
Za co został zamknięty Tomasz Komenda?
Morderstwo 15-letniej Małgorzaty Kwiatkowskiej w sylwestrową noc 1996 roku w Miłoszycach to jedna z najbardziej bulwersujących i kontrowersyjnych spraw kryminalnych w historii Polski. Ta sprawa obnażyła liczne patologie w funkcjonowaniu polskiego wymiaru sprawiedliwości. Przez wiele lat śledztwo w sprawie morderstwa w Miłoszycach było prowadzone w sposób budzący poważne wątpliwości.
Zastosowane metody, a także naciski wywierane na świadków, doprowadziły do niesłusznego skazania niewinnego człowieka. Tomasz Komenda został wtedy oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo, których nie popełnił. Wyrok 25 lat pozbawienia wolności, który zapadł w 2004 roku, był efektem szeregu błędów popełnionych przez organy ścigania i wymiar sprawiedliwości.
Jednak jego matka, Teresa Klemańska, była osobą, która bezgranicznie wierzyła w niewinność syna i walczyła o jego uniewinnienie. Poświęciła wiele lat na walkę o oczyszczenie jego imienia. Złożyła dziesiątki skarg i wniosków, szukała pomocy u prawników, dziennikarzy i polityków. Jej determinacja i wytrwałość były niezłomne, nawet w obliczu licznych przeciwności losu.
Brat Komendy przerywa milczenie. "Leżał nieprzytomny na ławce". Zdradził szokujące fakty o tym jak żył Tomek Tylko u nas. Smutne wieści o 4-letnim synku Komendy. Matka Tomasza ma pęknięte serceNa co chorował Tomasz Komenda?
Tomasz Komenda zmarł 21 lutego 2024 roku. Jego odejście było ogromnym ciosem dla wszystkich, którzy śledzili jego historię i wspierali go w walce o sprawiedliwość. Krążyły głosy, że choroba była kolejnym nieszczęściem, które spotkało mężczyznę niesłusznie skazanego.
Po wyjściu na wolność, Tomasz Komenda otrzymał zadośćuczynienie za lata spędzone w więzieniu i miał szansę na nowe życie, pełne nadziei i marzeń. Niestety, jego plany przerwała ciężka choroba nowotworowa, która w ostatnich miesiącach życia znacznie pogorszyła jego stan zdrowia.
Informacje o chorobie Tomasza Komendy docierały do opinii publicznej w sposób fragmentaryczny. Dopiero gdy jego była partnerka wystąpiła do sądu o alimenty, szczegóły dotyczące jego stanu zdrowia ujrzały światło dzienne. Podczas rozprawy sądowej, Tomasz Komenda zeznał, że zmaga się z zaawansowanym nowotworem, który dał przerzuty.
Leczę się, jestem na chemii, włosy już mi odrosły. Żyję z tym, że był rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu nie wróci. Do operacji się nie nadawał. Ciężko mam. Ciekawe, kiedy zrzucę w końcu ten krzyż, już należałoby mi się trochę spokoju – wyznał w rozmowie z Ewą Wilczyńską.
Tomasz Komenda był kontrolowany przez brata?
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Krzysztof Klemański, brat niesłusznie skazanego Tomasza Komendy, opowiedział o dramatycznych wydarzeniach, które rozegrały się po uwolnieniu jego brata z więzienia. Mężczyzna zdradził, że relacje między braćmi uległy całkowitemu zerwaniu, a Tomasz Komenda odizolował się od rodziny.
Przez te trzy lata przed jego śmiercią, widziałem go raz. Zobaczyłem go na ulicy, zatrzymałem samochód i do niego podszedłem. Zachowywał się, jakby nawet mnie nie rozpoznawał. Zapytałem, co takiego zrobiłem, że tak mnie traktuje, co zrobiła mama, tato. A on tylko, że nie będzie rozmawiał i poszedł — mówi mężczyzna
Jak wynika z relacji Krzysztofa Klemańskiego, brata Tomasza Komendy, znaczący wpływ na zachowanie i decyzje mężczyzny miał ich najstarszy brat, Maciej:
Maciek nie pozwolił mu być ojcem, partnerem, synem, bratem. Wszystko było dla Maćka, przez Maćka i dla niego. Tomek był tak przerobiony, że bez pozwolenia to chyba nawet nie chodził siku. Cokolwiek robił, z kimkolwiek się spotykał, informował Maćka. A z człowiekiem, który jest pod wpływem różnych substancji, który jest chory, można zrobić wszystko — podkreśla Klemański
Klemeński zasugerował, że znaczące zmiany w relacjach między nim a jego bratem nastąpiły dopiero po tym, jak Tomasz Komenda złożył wniosek o odszkodowanie po opuszczeniu więzienia. Właśnie w tym momencie Maciek miał zacząć aktywnie uczestniczyć w życiu Komendy i nastawiać go przeciwko matce oraz samemu Krzysztofowi:
Karmił go historyjkami na nasz temat. Słyszałem, że to nam zależało tylko na pieniądzach, że dlatego go odwiedzaliśmy w więzieniu. Tylko że przecież wtedy nikt z nas nie wiedział, jak to się skończy, byliśmy gotowi, że Tomek będzie musiał odsiedzieć 25 lat, odwiedzaliśmy go, bo chcieliśmy go widywać — mówi "Wyborczej" brat Komendy.
Na pytanie o to, czy podejmował próby nawiązania kontaktu z bratem przez cały ten czas, Klemeński odpowiedział twierdząco, podkreślając, że walczył o to do samego końca:
Nie odbierał telefonu, długo nawet nie wiedzieliśmy, gdzie mieszka (...) A później dowiedzieliśmy się, że choruje. Wszędzie go szukaliśmy. Byliśmy w szpitalu, do którego go przyjęli po zapaści, okazało się, że wypisał się na własne życzenie. Potem dowiedzieliśmy się, gdzie mieszka, pojechaliśmy tam z mamą, ale Maciek nas nie wpuścił. Poszarpałem się z nim wtedy (...) W końcu sam go prosiłem, żeby chociaż mamę wpuścił. Mnie nawet na pogrzebie nie wpuścił do kaplicy, gdzie była otwarta trumna z Tomkiem. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby nawet nie pozwolić pożegnać się z umierającym bratem? — w głosie Klemeńskiego słychać wyraźne rozgoryczenie