Wyszukaj w serwisie
newsy tylko u nas foto telewizja lifestyle quizy
Swiatgwiazd.pl > Newsy > "Miałam się zgodzić na zgon". Gwiazda "M jak Miłość" o walce z chorobą
Kamila  Szamik
Kamila Szamik 10.05.2024 08:20

"Miałam się zgodzić na zgon". Gwiazda "M jak Miłość" o walce z chorobą

Dominika Ostałowska
fot. KAPiF

Dominika Ostałowska szczerze opowiedziała o szczegółach swojej choroby. Aktorka zdecydowała się na antenie TVN otworzyć się na temat trudnego zabiegu, który musiała przejść.

Dominika Ostałowska: życie prywatne, kariera

Dominika Ostałowska to znana gwiazda telewizji, występująca w popularnych produkcjach takich jak: "M jak Miłość", "Na dobre i na złe", "Szadź" czy "Kryminalni". Rola w pierwszym wymienionym serialu TVP przyniosła jej ogromną popularność, którą odgrywa już od 22 lat. 

Niemniej jednak, w życiu prywatnym nie zawsze wszystko układało się po myśli aktorki. W przeszłości głośno było o związku Dominiki Ostałowskiej z reżyserem Mariuszem Malcem. Aktorka nie tylko opuściła dla niego swojego męża, ale również musiała stawić czoła konkurencji ze strony koleżanki z planu serialu "M jak Miłość". Po pewnym czasie związek się rozpadł. Chociaż aktorkę na przestrzeni lat łączono z różnymi mężczyznami, to aktualnie żyje jako singielka. 

W życiu prywatnym gwiazda miała nie tylko złamane serce, ale też poważne problemy zdrowotne. Ostałowska opowiedziała na antenie TVN o chorobie, która utrudniała jej normalne funkcjonowanie. 

Osobisty dramat Dominiki Ostałowskiej. Ojciec wybrał uzależnienie od rodziny Rozstanie u Beckhamów! Po tylu latach związku powiedzieli pas. Victoria jest załamana

Dominika Ostałowska o walce z chorobą

Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że Dominika Ostałowska 13-16 lat temu zmagała się z poważnymi problemami zdrowotnymi związanymi z nieprawidłowym rytmem serca. Aktorka postanowiła podzielić się tą historią podczas wizyty w "Dzień Dobry TVN". W programie gościł także profesor Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, który wyjaśnił, że zabieg ablacji może być skuteczną metodą leczenia zaburzeń rytmu serca.

Zaburzenia rytmu serca biorą się stąd, że mamy nieprawidłowe szlaki przewodzenia sygnału elektrycznego. Ci "elektrycy" — lekarze — najpierw wykonują mapę, w sercu patrzymy, jak przebiegają te dodatkowe szlaki zaburzeń rytmu i musimy je wypalić. Albo wypalamy je prądem o częstości radiowej, albo wymrażamy. Czyli jest możliwość wykonania krioablacji — mówił.  

Na antenie programu śniadaniowego, Dominika Ostałowska mówiła o symptomach, które ją zaniepokoiły.

Zaczęło się od szybkiego bicia serca. Bardzo wcześnie, bo gdy miałam 20 lat. Pamiętam, że ciągle ktoś mi mówił, że pewnie brakuje mi cukru i Glucardiamid mi polecali. Czułam, że ten rytm jest bardzo nierówny, czasem było to widać nawet na ubraniu, że to serce dziwnie bije. Im dalej w las, tym bardziej nawarstwiały się jakieś objawy typu osłabienie, rodzaj zimnego potu i niemożność wykonywania różnych rzecz. Nawet dochodziło do tego, że chodząc po jakiejś galerii, wchodziłam do przebieralni i starałam się uspokoić i robić ćwiczenia, które miały mi w tym pomagać — powiedziała.

W dalszej części programu szczegółowo opisała zabieg, jaki musiała przejść, by unormował się zaburzony rytm serca. 

Dominika Ostałowska w szczerych słowach o chorobie

Podczas relacji w programie, aktorka ujawniła, że przeszła ablację, podczas samego zabiegu była całkowicie przytomna.

To jest dosyć interesujące przeżycie, że jest się przytomnym i wszystko się widzi. Przeżyłam to w mniejszym stresie, bo zostałam wzięta na zabieg z zaskoczenia. Przyjechałam na konsultacje, a okazało się, że zaraz będzie zabieg, więc nie miałam czasu się zastanawiać.

W strasznych szczegółach opowiedziała o tym, że w razie komplikacji miała się zgodzić na śmierć. 

Rozśmieszyło mnie to, że dostałam do podpisania kartkę, na której było, że w razie czego mam się zgodzić na zgon i przekłucie serca, ale panowie zaraz mnie uspokoili, że to się nigdy jeszcze nie zdarzyło, to tylko rutynowy obowiązek podpisania czegoś takiego — skwitowała.  

I dodała:

Widziałam wszystko, łącznie z ekranem, na którym było moje serce, elektroda, kręgosłup. Nie widziałam tego, co jest wypalane, dlatego miałam poczucie, że jest to jakaś magiczna procedura, bo właściwie nie wiadomo co. Po zabiegu objawy zniknęły niemal od razu. Nie wierzyłam, że jest możliwe to, żeby to się zmieniło tak szybko. Następny dzień po ablacji w klinice z każdym ruchem sprawdzałam, czy to się nie włączy. Cały dzień czekałam, aż to przyjdzie, a nie przyszło — podsumowała Dominika Ostałowska.  

Wydaje się, że choroba Dominiki ustąpiła. Niewątpliwie to przeżycie było dla niej bardzo trudne. Najważniejsze jednak, że zabieg okazał się skuteczny. 

Dominika Ostałowska, fot. KAPiF
Dominika Ostałowska, fot. KAPiF
Dominika Ostałowska, fot. KAPiF
Dominika Ostałowska, fot. KAPiF