"Ola nie przebywa w Budziku". Ewa Błaszczyk ujawnia, co dzieje się z jej córką

Ewa Błaszczyk od lat nieustannie walczy o zdrowie swojej córki, Aleksandry, która od 2000 roku pozostaje w śpiączce. Wielu sądziło, że dziewczyna wciąż przebywa w Klinice "Budzik", założonej przez aktorkę, jednak prawda okazuje się inna.
Dramat Ewy Błaszczyk
Ewa Błaszczyk to nie tylko ceniona aktorka, ale także kobieta, która w życiu doświadczyła ogromnej tragedii. W 2000 roku w jej życiu nastąpiły dwa dramatyczne wydarzenia - najpierw straciła męża, Jacka Janczarskiego, a kilka miesięcy później jej sześcioletnia córka, Aleksandra, zakrztusiła się tabletką, co doprowadziło do niedotlenienia mózgu, a tym samym trwającej do dziś śpiączki.
Od tamtego wypadku życie Błaszczyk i jej rodziny całkowicie się zmieniło. Każdy dzień stał się walką o zdrowie i przyszłość Oli. Pomimo upływu lat i licznych prób wybudzenia córki, jej stan wciąż jeszcze nie pozwala na jej samodzielne funkcjonowanie. Jak zdradziła aktorka, Ola nie przebywa jednak w Klinice “Budzik”.

Ewa Błaszczyk ujawnia, gdzie umieściła swoją córkę
Ewa Błaszczyk po wypadku córki poświęciła się działalności charytatywnej, by pomóc innym dzieciom z podobnymi urazami. W 2002 roku założyła fundację "Akogo?", a dekadę później otworzyła Klinikę "Budzik" - pierwszy w Polsce ośrodek neurorehabilitacyjny, zajmujący się między innymi leczeniem dzieci w śpiączce.
Placówka w ciągu kilkunastu lat pomogła wielu młodym pacjentom wrócić do zdrowia, ale stan Oli okazał się bardziej skomplikowany. Pomimo tego, że rodzina miała nadzieję na jej wybudzenie, po kilku latach Ola wróciła do domu.
To trwa 25 lat, więc taki komunikat muszę zawrzeć. (...) Ola nie przebywa w "Budziku", tylko od lat, ponad 20, przebywa w domu. W szpitalu jest jak każdy z nas, jeśli coś jej się dzieje, że wymaga szpitala. I jest wtedy na takim oddziale, w takim szpitalu, który jest dedykowany temu, co jej dolega. Staramy się oczywiście, żeby była tam jak najrzadziej, bo bariera immunologiczna u takich osób też jest mocno obniżona i my mamy katar, a ci ludzie mają zapalenie płuc, więc to nie jest tak samo. I trzeba po prostu tak robić, żeby być jak najbardziej poza szpitalem - powiedziała w podcaście portalu Pacjenci.
Ewa Błaszczyk szczerze o utracie nadziei na wyzdrowienie córki
Historia Oli od lat wzrusza i porusza opinię publiczną. W rozmowie dla portalu Pacjenci Błaszczyk wyznała, że córka ma za sobą kilka dramatycznych momentów, które mogły zakończyć się jej śmiercią.
Rozwija się medycyna, rozwija się technologia. Coraz więcej mamy aparatów diagnostycznych, żeby zobaczyć, jak ten mózg działa. Naprawdę to idzie w oszałamiającym tempie. Ale jest to wyścig z czasem, czy utrzymamy organizm w tak dobrej formie, żeby w przyszłości można było z czegoś nadzwyczajnego skorzystać, czy też nie damy rady - powiedziała.
Mimo to aktorka i jej rodzina nie tracą nadziei.
Jeśli my się załamiemy czy zaczniemy narzekać, to ja staję przy Oli i np. mówię: "co, ja mogę być zmęczona czy narzekać?", kiedy patrzę na nią, co ona robi przez ćwierć wieku, a miała trzy momenty przynajmniej takie, że mogła nas pożegnać. Nie robi tego, czyli ciągle jest coś do zrobienia. A poza tym, jak ja mogę narzekać, jak patrzę na jej los?
Ewa Błaszczyk podkreśla, że choć jej córka nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować, ma świadomość i reaguje na bodźce.
Mam wrażenie, że to Ola zmienia ten świat. Bo ona po prostu leży, ale nami, narzędziami, robi to, co jest do zrobienia. Jeśli przyjąć cały ten układ szerzej, to jeśli ktoś sobie coś takiego wybrał, to znaczy, że ma coś do zrobienia.






































