Smutne wieści o Dawidzie Podsiadło. Czegoś takiego fani nie mogli się spodziewać
Dawid Podsiadło w tym roku pokazał się ze strony prawdziwego perfekcjonisty pod względem występów. Jego trasa koncertowa zapisała się na kartach muzycznej historii, jednak ostatnie tygodnie 2024 roku kończy z porażką. To smutne co go spotkało.
Koncertowy rok Dawida Podsiadło
Dawid Podsiadło po raz pierwszy dał się usłyszeć dzięki programowi "X Factor" w 2012 roku. Po telewizyjnej przygodzie na rynku pojawiła się jego pierwsza płyta "Comfort and Happiness", która okazała się ogromnym hitem. Z czasem kolejne kawałki podbijały wszystkie stacje radiowe w Polsce, a dziś jest uważany za jednego z najwybitniejszych artystów młodego pokolenia. Dowodem tego była wakacyjna trasa koncertowa.
Bilety na występy wyprzedawały się jak świeże bułeczki, a aranżacją i sceną 360 stopni Dawid Podsiadło dorównywał największym zagranicznym gwiazdom. Już wtedy doczekał się ogromnego sukcesu. Podczas dwóch koncertów na Stadionie Śląskim padł rekord frekwencji liczący łącznie około 180 tysięcy słuchaczy.
Ku zaskoczeniu wszystkich artysta zniknął zaraz po zakończeniu występów. Jego fani wiedzą, że nie zobaczą go raczej na medialnych ściankach, ani nawet podczas sylwestrowego koncertu. Mimo to Dawid Podsiało jeszcze przed zakończeniem roku, zaskoczył słuchaczy.
Koniec domysłów o Dawidzie Podsiadło. To już oficjalne. Fani się tego spodziewali Dawid Podsiadło nagle przemówił do fanów: "Nie chcę tu być"Dawid Podsiadło na wielkim ekranie
3 grudnia 2024 roku do kin w całym kraju trafił przedpremierowo film dokumentalny "Dawid Podsiadło – Dokumentalny". Zapis dotyczył siedmiu dni ostatniej trasy koncertowej artysty. Fani mogli zobaczyć zakulisowe materiały, a także ponownie przeżyć emocje związane z występami idola. W ostatnim czasie takie dokumentowanie koncertów gwiazd stało się bardzo popularne. Widzieliśmy już przecież filmu o trasie m.in.: Taylor Swift, Beyonce, Olivii Rodrigo, a także dokument sanah.
I tym razem artysta mógł liczyć na ogromne zaangażowanie fanów. Sale kinowe pękały w szwach, a tłum głośno przeżywał powtórkę wyjątkowego koncertu. Mogłoby więc się wydawać, że Dawid Posiadło zakończy ten rok z passą sukcesów.
Niestety na jego koncie zapisała się również porażka. Artysta musi zmierzyć się ze smutną rzeczywistością. Nie tak miała się zakończyć jego muzyczna era.
Po serii sukcesów smutek u Dawida Podsiadło
Choć produkcja "Dawid Podsiadło – Dokumentalny" początkowo była jedynie kinowym doświadczeniem, niedługo po premierze zagościła również na platformie Netflix. To tam można znaleźć tytuły zdobywające globalny rozgłos takie jak m.in.: "Squid Game", "Bridgerton" czy "Wiedźmina".
Piosenkarz również miał chrapkę na taką popularność i w dniu premiery jego film nawet nieźle zaczął. Wśród użytkowników zajął 2. miejsce, co nie zdarza się często w przypadku zapisów koncertów. Niestety zainteresowanie tak szybko jak się pojawiło, tak szybko też zaczęło spadać. Po zaledwie kilku dniach wylądował na piątej pozycji.
Być może użytkownicy serwisu obecnie są pochłonięci nadrabianiem bożonarodzeniowych pozycji. Film Dawida Podsiadło na szansę jeszcze wybrzmieć w naszych domach podczas sylwestrowych imprez. Jego utwory z pewnością wprawią gości w taneczny nastrój.