Tak wyglądały ostatnie chwile Shannen Doherty
Shannen Doherty zmarła po wielu latach walki z potworną chorobą, która przejmowała kolejne obszary organizmu aktorki. Teraz jej onkolog opowiedział, jak wyglądały ostatnie chwile gwiazdy “Beverly Hills 90210”.
Na co zmarła Shannen Doherty?
Shannen Doherty, czyli niezapomniana Branda Walsh w "Beverly Hills 90210" oraz Prue Halliwell w "Czarodziejkach", zmarła w wieku 53 lat, 13 lipca 2024 roku. Zakończyły się jej wieloletnie, heroiczne zmagania z chorobą nowotworową, którą zdiagnozowano u niej po raz pierwszy w 2015 roku.
Pierwsza diagnoza Doherty, czyli rak piersi, zakończył się operacją. Wtedy jednak przerzuty do węzłów chłonnych. Shannen przeszła serię chemioterapii i radioterapii, co na pewien czas wywołało stan remisji nowotworu. Jednak już po kilku latach okazało się, że rak wrócił, tym razem z przerzutami do kości i mózgu. Mimo to gwiazda walczyła do końca i nigdy się nie poddała. Jej ostatnie chwile były niestety pełne goryczy. Co ujawnił jej lekarz?
Shannen Doherty zaplanowała swój pogrzeb. Jest lista osób z zakazem wstępu Dlaczego Shannen Doherty nie miała dzieci, choć o tym marzyła?Jak Shannen Doherty przygotowywała się na śmierć?
W obliczu pogarszającego się stanu zdrowia Shannen była też wystawiona na ogromny stres z powodu postępowania rozwodowego ze swoim byłym mężem Kurtem Iswarienko. Pozew o rozwód złożyła w kwietniu 2023 roku, po 11 latach małżeństwa.
Niedawno Doherty rozmawiała z magazynem “People”. W wywiadzie ujawniła plany, dotyczące jej pogrzebu. Chciała zostać skremowana, a ceremonia pogrzebowa ma być huczną, radosną imprezą.
Chcę, aby mój pogrzeb był jak święto miłości. Nie chcę, żeby ludzie płakali. Albo, żeby ludzie prywatnie mówili: “Dzięki Bogu, że dz***a już nie żyje”. Byłam miło zaskoczona tym, kto pojawił się na pogrzebie mojego taty. Ale to sprawiło, że zaczęłam myśleć o tym, kto pojawiłby się na moim – mówiła Shannen.
Gwiazda zaznaczyła też, kto nie powinien przychodzić na jej pogrzeb. Nie chciała gestów na pokaz i hipokryzji.
Jest wiele osób, które myślę, że by się pojawiły, a których bym tam nie chciała. Nie chcę ich na ceremonii. Ponieważ powody, dla których się pojawiają, niekoniecznie są najlepsze. Tak naprawdę nie lubią mnie na tyle, by pojawić się na moim pogrzebie. Ale zrobią to, ponieważ jest to politycznie poprawne i nie chcą źle wyglądać. Chcę więc zdjąć z nich tę presję – ogłosiła aktorka.
Teraz, już po śmierci gwiazdy, w “People” wypowiedział się jej lekarz. Onkolog Shannen Doherty ujawnił, jak wyglądały jej ostatnie chwile. Przykre szczegóły poniżej.
Lekarz Shannen Doherty opisał jej ostatnie chwile
Doherty poznała doktora Lawrence'a D. Piro już na początku swojego leczenia onkologicznego. Z czasem stał się nie tylko jej lekarzem, ale też przyjacielem. W wywiadach wspominała o nim jako o wspaniałym, troskliwym onkologu i świetnym specjaliście. Piro zapewniał w wywiadzie, że aktorka do końca wierzyła, że uda się jej pokonać chorobę.
W jej umyśle nie chciała rozważać żadnej innej alternatywy niż ”pokonamy to i będziemy cieszyć się życiem". Tak naprawdę nie rozmawialiśmy o tym, co to oznaczało w kategoriach dodatkowego czasu dla niej, ponieważ po prostu nie tak działała. Chciała przeżywać każdy dzień nie tak, jakby to był jej ostatni dzień, ale tak, jakby był to dla niej początek zupełnie innego rozdziału – wspominał onkolog.
Jeszcze w czerwcu tego roku Doherty chciała zacząć kolejną serię chemioterapii w nadziei, że pokona raka.
Kontynuowaliśmy, aż nie mogliśmy już dłużej. Podczas naszej ostatniej rozmowy uświadomiła sobie, że sprawy przybrały dość znaczący obrót. Rozmowa dotyczyła miłości, wsparcia i troski oraz ciągłej walki. Chciała kontynuować leczenie i walczyć, mimo że jej stan fizyczny zaczął się już pogarszać – mówił Piro.
Ostatnie chwile Doherty spędziła z przyjaciółmi, w tym właśnie z doktorem Piro oraz jej psem Bowie.
W ostatnich swoich godzinach była w miejscu, w którym czuła się bardzo komfortowo. Spała i przechodziła powoli do innego świata, a otaczali ją bliscy przyjaciele. Pokój był wypełniony jej bliskimi, którzy zapewniali jej dużo opieki i wsparcia. Było ponuro i smutno, ale pięknie i z miłością. Najtrudniejsze było to, że nie była gotowa odejść, ponieważ kochała życie – wyznał na koniec lekarz.
Źródło: People