Wyszukaj w serwisie
newsy tylko u nas foto telewizja kobieta quizy
Swiatgwiazd.pl > Tylko u nas > Tomasz Raczek: „Niezaakceptowanie swojego dziecka, tylko dlatego że jest gejem czy lesbijką, jest tak naprawdę oznaką braku miłości.”
Martyna Pałka
Martyna Pałka 01.06.2021 02:00

Tomasz Raczek: „Niezaakceptowanie swojego dziecka, tylko dlatego że jest gejem czy lesbijką, jest tak naprawdę oznaką braku miłości.”

Tomasz Raczek
TRICOLORS/East News

Pierwszy czerwca to data, na którą czekają wszystkie maluchy w całej Polsce. To właśnie dziś świętujemy Dzień Dziecka! To nie jedyny powód do radości, jaki można mieć w związku z dzisiejszą datą.

Pierwszy czerwca to także dzień rozpoczynający miesiąc dumy, czyli Pride Month – święto wszystkich członków społeczności LGBT. W związku z tymi radosnymi wydarzeniami zapytaliśmy Tomasza Raczka, czego życzyłby nastolatkom, obawiającym się coming-outu lub tym, którzy na co dzień zmagają się z homofobią. Co jest niezbędne, aby poradzić sobie z negatywnymi komentarzami i czy to prawda, że dzisiejsze czasy są lepsze dla społeczności LGBT? Pierwszego czerwca świętujemy nie tylko Dzień Dziecka, ale także rozpoczęcie Pride Month. W związku z tym, co poradziłby Pan młodym osobom, nastolatkom, a nawet dzieciom, które zmagają się z homofobią w naszym kraju?

Tomasz Raczek: Przede wszystkim powinniśmy zawsze zwracać uwagę na kształtowanie i wzmacnianie własnych osobowości. Istotne jest żeby być przygotowanym na potrzebę uporczywego i upartego dążenia do realizacji siebie, a to może oznaczać, że musimy mieć silniejszy charakter niż ci, którzy idą z prądem. W związku z tym trzeba bardziej pracować nad sobą fizycznie i psychicznie.

Jak ma wyglądać taka praca nad sobą?

- Fizycznie to znaczy być sprawnym i nie bać się innych ludzi. Po prostu. Nie bać się ich siły, nie bać się tego że są w większości. Stać pewnie na nogach. Trzeba też pracować psychicznie nad sobą, żeby nie popadać w histerię, depresję, lęki. Taka praca nad sobą może być wykonywana na przykład przy pomocy medytacji. Jeśli ktoś wyznaje jakąś wiarę, może się na niej wesprzeć. Jeśli jest ateistą, to musi czerpać siłę z poszerzania swoich horyzontów. Warto czytać książki! Krótko mówiąc, po prostu trzeba pracować nad sobą.

Taka praca nad sobą wymaga mnóstwa siły i samozaparcia.

- Wiem, że to jest program maksimum wymagający wysiłku intelektualnego i wiem, że nie każdy człowiek to lubi. Niektórzy mogą nie sprostać takiemu wyzwaniu, bo nie będą mieć ani tyle siły ani ambicji, żeby wykonać program maksimum. Wtedy proponuję, żeby wykonać przynajmniej część tego planu. To naprawdę się sprawdza. Nie koncentrujmy się na przeciwnikach, nie zamartwiajmy się tym, co może nas spotkać. Skupiajmy się na sobie i wzmacnianiu siebie.

Wspomniał Pan wcześniej o strachu. Czego Pan najbardziej obawiał się, przed samym coming-outem, czy też zaraz po nim? Na jakie słowa wsparcia liczył Pan wówczas od swoich najbliższych? - Ja nigdy się nie obawiałem, bo mam taki charakter że zawsze pełniłem role przywódcze w grupach, w których się znajdowałem. Nie obawiałem się także reakcji moich rodziców. Ich reakcja była zresztą bardzo dobra bo byli światłymi ludźmi. Moja mama była lekarką, ale wśród swoich specjalizacji miała też seksuologię, pisała na ten temat książki więc czegóż mogłem się obawiać z jej strony? Zresztą i tak zrobiłbym swoje, niezależnie od tego, co by powiedzieli rodzice. Oni o tym wiedzieli. Gdy już zrobiłem oficjalny coming-out (obwieszczony przez „Fakt” na pierwszej stronie, której reprodukcjami oblepione były wszystkie kioski w kraju) moje zaskoczenie było ogromne, ponieważ spotkałem się z ogromnym poparciem na każdym kroku. Na ulicy zaczepiali mnie ludzie, którzy mówili: „Chociaż mam inne poglądy i to jest niezgodne z moimi przekonaniami, jednak szanuję Pana, szanuję Pana odwagę. Gratuluję i chciałbym Panu podać dłoń”. Takie sytuacje zdarzały się bardzo często. Myślę, że zdarzały się dlatego, że w moim coming-oucie nie było prowokacji, nikt nie czuł się zaatakowany.

Czy poza takimi pozytywnymi reakcjami, jak chociażby te miłe słowa na ulicy, czy przyznany Panu i Panu partnerowi tytuł pary roku tygodnika „Gala”, zdarzały się jakieś nieprzyjemne sytuacje, chwile, kiedy czuł się Pan dyskryminowany lub nieakceptowany przez środowisko zawodowe czy zwykłych przechodniów?

- Nie. Nie spotkało mnie to nigdy, ale chyba nie dopuszczałem w ogóle takiej możliwości. Swoim zachowaniem, swoją pewnością siebie po prostu blokowałem takie zachowania.

Gdyby mógł Pan doradzić coś osobom, które wahają się, czy na pewno zdecydować się na coming-out, czy zachować to, jako prywatną część swojego życia, co by to było? Mam na myśli głównie osoby młode, nastolatków. Uważa Pan, że jest to kwestia indywidualna czy każdy powinien otwarcie mówić o swojej orientacji seksualnej?

- Uważam, że należy zaplanować w życiu swój coming-out i przeprowadzić go w stosownym momencie. To jest niezbędne dla zdrowia psychicznego. Brak coming-outu prędzej czy później doprowadzi do różnych chorobowych objawów, zarówno wegetatywnych, jak i psychicznych. Natomiast kwestią do rozważenia jest KIEDY dokonać coming-outu. Zrobić to w młodości czy zrobić później? Moim zdaniem, tutaj nie ma jasnej recepty. Dla jednych ludzi lepiej jest to zrobić jak są w szkole, bo właściwie od zawsze mają poczucie bycia innymi. Niektórzy mają wręcz potrzebę demonstrowania swojej inności, zaznaczania jej. Wtedy w zasadzie nie da się uniknąć konfrontacji społecznej. W takiej sytuacji coming-out powinien być zrobiony jak najwcześniej. Są też tacy, którzy nie mają potrzeb queerowych i może nawet źle się czują w środowisku gejowskim czy lesbijskim. U nich osobowość kształtuje się dłużej, przeżywają wiele niepewności co do swojej tożsamości, podejmują różnorodne próby i sprawdzenia. Ci powinni rozważyć, w którym momencie życia coming-out będzie im potrzebny. Jedno jest jednak pewne – prędzej czy później muszą to zrobić.

Prawdą też jest, że obecnie temat homoseksualizmu i różnych orientacji seksualnych jets bardziej powszechny. W 2007 roku oficjalnie przyznał Pan, że jest Pan gejem. Czy uważa Pan, że w obecnej Polsce, kiedy te tematy są mniejszym tabu, łatwiej jest mówić otwarcie o swojej orientacji seksualnej niż było to w czasie, kiedy to Pan zdecydował się na coming-out? Można powiedzieć, że teraz osoby LGBT mają łatwiej?

- Nie jestem pewien, czy można tak powiedzieć, dlatego że sytuacja w ostatnich latach miała bardzo sinusoidalny charakter. W czasie kiedy u władzy było PO rzeczywiście wydawało się, że jest łatwiej i jest wręcz społeczna zachęta, żeby żyć swoim życiem akceptując siebie takim jakim się jest. W tej chwili mamy władzę PiSu, która próbuje mrozić tę sytuację i zniechęcać ludzi, nie tyle do ujawniania się, co w ogóle do otwartego, radosnego życia. Przykładem może być zawstydzająca akcja wydawania przez wiele gmin polskich uchwał przeciwko LGBT i nazywania otwartości wyrażania siebie ”promocją i propagowaniem LGBT”. Te uchwały to straszny wstyd dla Polski. Wiem, że wiele miast i gmin cichaczem wycofuje się teraz z tego. To nie był pomysł tych ludzi, oni byli inspirowani przez władzę. To było obrzydliwe. Gdybym mieszkał w takim miasteczku, które wydało uchwałę szczującą na członków społeczności LGBT+ też pewnie nie byłoby mi łatwo, zwłaszcza gdybym nie był kimś, z kim ludzie się liczą. Pewnie byłbym wtedy ofiarą jakiegoś wytykania albo wręcz niechęci. Czasy się więc zmieniły, ale w złą stronę. Mam jednak nadzieję, że sinusoida pozostanie sinusoidą i to co jest teraz na dole będzie kiedyś na górze.

Mówiąc o społecznej niechęci, bardzo istotne jest tutaj wsparcie najbliższych. Jakie byłyby Pana rady dla rodziców dziecka lub nastolatka, zmagającego się z odrzuceniem czy dyskryminacją z powodu swojej orientacji? Czy jest coś, co może pomóc młodemu człowiekowi zdobyć większą pewność siebie i nie wstydzić się tego kim jest?

- Ja nie mogę rodziców uczyć miłości do swoich dzieci. Niezaakceptowanie swojego dziecka, tylko dlatego że jest gejem czy lesbijką, jest tak naprawdę oznaką braku miłości. To pokazuje, że rodzice bardziej kochają siebie i swoje poglądy niż swoje dzieci. To jest dla mnie niepojęte. Co prawda nie mam własnych dzieci, ale byłem dzieckiem swoich rodziców i nie wyobrażam sobie, żeby moi rodzice nie zaakceptowali jakiejkolwiek mojej postawy, która nikomu niczym nie groziła. Zawsze mi mówili: „To, co jest dla Ciebie dobre, jest też dla nas dobre.” To jest właściwa postawa rodziców. Sprawdzania czym naprawdę jest miłość do swojego dziecka uczy scena ze sztuki Bertolta Brechta „Kaukaskie kredowe koło”, gdzie dwie kobiety kłócą się o to, która jest prawdziwą matką dziecka. Kazano więc nakreślić kredowe koło, postawić po obu stronach tego koła kobiety, a w środku chłopca. Kobiety miały ciągnąc chłopczyka za rączki, każda w swoją stronę, ta która przeciągnie dziecko miała je dostać. Obie więc ciągnęły z całej siły aż w pewnym momencie jedna puściła i powiedziała, że nie może bo boi się, że urwie dziecku rączkę. I to właśnie jej przyznano dziecko bo zachowała się jak prawdziwa matka. Tak samo jest w tej sytuacji. Właśnie w takich momentach poznaje się prawdziwą miłość.

Czy oprócz tych słów „To, co dobre dla Ciebie, jest też dobre dla nas”, były jakieś słowa otuchy lub wsparcia od Pana rodziców, które szczególnie utkwiły w Pańskiej pamięci i które powinien usłyszeć każdy młody człowiek?

- Nie, dlatego że ja nie potrzebowałem pomocy. Nie prosiłem o nią, a rodzice nie czuli potrzeby, żeby na siłę udzielać mi rad. Dla mnie to nie był problem. Tyle że ja nie zrobiłem coming-outu jako dziecko, tylko jako dorosły człowiek. Zrobiłem to na własnych warunkach: po prostu napisałem we wstępie do książki mojego przyjaciela, Marcina Szczygielskiego, że jest on moim partnerem i razem tworzymy rodzinę (niezmiennie od 27 lat). To był mój cały coming-out. Nie mówiłem o tym rodzicom ani bliskim, po prostu to napisałem i wydrukowałem.

Z racji tego, że dziś obchodzimy Dzień Dziecka, czego życzyłby Pan każdemu dziecku, które codziennie spotyka się z homofobią i brakiem akceptacji? - Siły. Tylko siły. Moje doświadczenie mówi mi, że wszystko zależy od wewnętrznej siły każdego z nas. Żadnego proszenia o tolerancję! Im bardziej będziemy pewni siebie, tym bardziej będziemy zmuszać innych do liczenia się z nami i z naszymi wyborami.

Tomasz Raczek
Tomasz Raczek

Artykuły polecane przez redakcję Świat Gwiazd:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami na temat gwiazd i nowinek ze świata show-biznesu koniecznie napisz do nas na adres: [email protected]

Tagi: