Z ostatniej chwili: Antoni K. z zarzutami, grozi mu do dwóch lat więzienia. Prokurator zabrał głos
W Sądzie Rejonowym w Warszawie pojawił się akt oskarżenia przeciwko Antoniemu K. Mężczyźnie zarzuca się prowadzenie pojazdu pod wpływem środków odurzających. Gwiazdorowi grożą nawet dwa lata więzienia.
Zła passa Antoniego K. wciąż trwa. Choć wydawało się, że sprawa ucichła po oświadczeniu aktora o zażywaniu leczniczej marihuany w celu zmniejszenia objawów stwardnienia rozsianego, prokuratura okazała się niewzruszona.
Antoni K. z zarzutami
Jak donosi “Super Express”, do Sądu Rejonowego w Warszawie wpłynął akt oskarżenia wystosowany przez Prokuraturę Rejonową w Warszawie dotyczący zarzutów wobec aktora Antoniego K.
W lutym, dzień po swoich urodzinach, gwiazdor został zatrzymany przez policję, która miała otrzymać anonimowe doniesienie o możliwości poruszania się przez niego pojazdem, będąc pod wpływem środków odurzających.
W środku nocy pojawił się komunikat z programu "Nasz nowy dom". Widzowie: "Co wy wypisujecie?!"Kłopoty Antoniego K.
Po przeprowadzeniu testów wykryto u Antoniego K. THC, substancję psychoaktywną obecną w konopiach indyjskich. Wkrótce później aktor wydał oświadczenie, w którym wyznał, że stosuje medyczną marihuanę.
Kuracja ma być spowodowana chęcią obniżenia poziomu dolegliwości związanych ze stwardnieniem rozsianym, na które cierpi gwiazdor. Mężczyzna został przesłuchany na komendzie i nie przyznał się do zarzucanych czynów.
Prokuratura nie ma litości
Tłumaczenia Antoniego K. najwyraźniej nie przekonały prokuratury, która mimo wszystko postanowiła postawić zarzuty. Jeśli sąd uzna winę aktora, grozić mogą mu nawet dwa lata więzienia.
- Oskarżonemu Antoniemu K. grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch, a także obligatoryjny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres co najmniej trzech lat. Dodatkowo, w razie skazania Antoniego K., nałożony zostanie obowiązek zapłaty świadczenia na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości co najmniej pięć tysięcy złotych - przekazał przedstawiciel prokuratury, z którym skontaktowała się redakcja “Super Expressu”.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: se.pl