Zillmann i Lesar dały się przyłapać na czułościach. Ostra reakcja gwiazdy: "Ludzi to kręci"
Katarzyna Zillmann zabrała głos po głośnym zerwaniu. Po raz pierwszy wspomniała o byłej partnerce i skomentowała burzę wokół swoich nowych, odważnych zdjęć.
Pożegnanie z "TzG" i związkiem: nowy rozdział Katarzyny Zillmann
Życie w świetle reflektorów ma to do siebie, że każdy, nawet najbardziej prywatny gest, natychmiast staje się tematem publicznej debaty. Sportowcy, choć na co dzień skupieni na wynikach, często stają się bohaterami medialnych telenoweli, szczególnie gdy w grę wchodzą emocje i związki. Katarzyna Zillmann, wioślarka i medalistka olimpijska, przechodzi teraz przez taki właśnie okres – jednocześnie kończąc przygodę z popularnym tanecznym show i zamykając ważny rozdział w życiu osobistym.
O jej relacji z Julią Walczak zrobiło się głośno podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 2021 roku. Po zdobyciu srebrnego medalu, Zillmann pozdrowiła na antenie TVP „swoją dziewczynę Julię”. Ten spontaniczny gest został natychmiast odebrany przez media i opinię publiczną jako publiczny coming out i stał się ważnym momentem w polskim sporcie. Od tamtej pory obie panie stały się nieoficjalnymi ambasadorkami otwartości. Jednak, jak to bywa w życiu, emocje i wielkie słowa z czasem zderzają się z prozą codzienności.

Spekulacje i potwierdzenie rozstania
Od kilku tygodni w mediach szeptano o problemach w związku Zillmann i Walczak. Plotki podsycane były głównie brakiem obecności Julii Walczak na widowni tanecznego show, w którym brała udział wioślarka, a także jej zniknięciem z nagrań. W świecie celebrytów nieobecność jest często mocniejszym sygnałem niż otwarte oświadczenie.
Potwierdzenie spekulacji przyszło w momencie, który często staje się katalizatorem tego typu informacji – tuż po zakończeniu rywalizacji w programie, kiedy emocje i uwaga mediów są najwyższe. Julia Walczak opublikowała na Instagramie krótki, ale jednoznaczny komentarz, sugerujący, że relacja z wioślarką się zakończyła.
Nieaktualne jak coś - napisała.
To rozstanie zbiegło się w czasie z inną głośną historią: zdjęciami z imprezy po finale "Tańca z Gwiazdami". Na fotografiach Katarzyna Zillmann świetnie bawiła się w towarzystwie swojej tanecznej partnerki, Janji Lesar. W mediach szybko pojawiły się doniesienia o tym, że obie panie nie szczędzą sobie czułości, co natychmiast podsyciło lawinę spekulacji o charakterze ich bliskiej relacji. Był to idealny materiał dla mediów, które uwielbiają łączyć kropki między sportowym i prywatnym życiem gwiazd.
Zillmann stawia granice
Zillmann, choć z natury otwarta, postanowiła w końcu osobiście zabrać głos. Zrobiła to w poniedziałkowy wieczór, wykorzystując do tego TikToka i transmisję na żywo z twórczyniami Toplespodcast. To był ważny moment, w którym mogła postawić własne granice.
To nie jest takie czarno-białe. (...) Nigdy nie powiem nic złego o Julii. Tego nie podkręcajcie, że ja mam zamiar zrobić z niej kogoś złego, bo absolutnie nic złego o niej nie powiem w życiu. Ja noszę ten swój krzyż i swoje winy, a teraz muszę to przemielić w sobie - wyznała wioślarka.
Podczas rozmowy jasno zaznaczyła, że nie ma zamiaru mówić niczego złego o swojej byłej partnerce, Julii Walczak. Unikała wdawania się w szczegóły samego rozstania, co jest zrozumiałą i dojrzałą postawą. Choć media naciskały na detale, Zillmann utrzymała kurs na dyskrecję. To pokazuje, że mimo lat spędzonych w blasku reflektorów, są sprawy, które powinny zostać między dwiema osobami. Jednocześnie, w trakcie tej samej transmisji, wioślarka odniosła się do swojej relacji z Janją Lesar i medialnego szumu, który wywołały zdjęcia z imprezy. Cała ta głośna reakcja na jej spontaniczne zachowanie skłoniła ją do… większej ostrożności w przyszłości. To gorzki wniosek: nawet swobodne, prywatne spędzanie czasu jest natychmiast analizowane przez pryzmat sensacji. W efekcie, zamiast normalizacji bliskich relacji, widzimy autocenzurę.
No niestety mogłam więc większe... Zdjęcie zrobiono zza szyby. To była impreza w środku. To totalnie błąd z mojej strony. Tak samo robili nam zdjęcia jak staliśmy w green roomie, 10 par stało i się obejmowało i tak samo o nas "o zobaczcie jak stoją i się obejmują". Ale ja rozumiem jak to działa i wiem, że ludzi to podkręca. A że ludzi to podkręca, to media będą to bardziej kręcić - podkreśliła.
Wioślarka, która na igrzyskach pokazała odwagę, mówiąc głośno o swoim życiu, teraz musi nauczyć się chronić swoją prywatność przed zaborczą ciekawością mediów. Ten nowy rozdział w jej życiu jest dowodem na to, że nawet po wielkim sukcesie i emocjonalnym coming oucie, życie osobiste gwiazd w Polsce wciąż wymaga delikatnego balansu między szczerością a dyskrecją.
