Piotr Jacoń w obszernym wpisie o relacji z Daukszewiczem. Rozwiał wszystkie wątpliwości
Kolejni satyrycy rezygnują z udziału w programie „Szkło kontaktowe”, A cała sprawa zaczyna nabierać groteskowego wydźwięku. Jak bardzo? O tym właśnie napisał Piotr Jacoń, wobec którego Krzysztof Daukszewicz rzucił transfobiczną uwagę. Dziennikarz wreszcie zdobył się na obszerne oświadczenie.
„Szkło kontaktowe”: Piotr Jacoń wydał oświadczenie po długim milczeniu
W maju Daukszewicz, parodiując polityków PiS, posunął się do transfobicznego żartu w obecności Jaconia, ojca transpłciowej córki. Piotr oświadczył później, że rozmawiał już z Krzysztofem, nie apelował do ataków, lecz podkreślał rolę edukowania w kwestii tego, które żarty mogą zaboleć nawet wtedy, jeżeli intencje nie są negatywne.
Po tym zdarzeniu Daukszewicz zniknął z programu. Okazało się jednak, że sam postanowił do niego nie wracać, co potwierdził też na wizji Tomasz Sianecki. To jednak nie przeszkadzało Arturowi Andrusowi i Robertowi Górskiemu odejść w solidarnościowym geście. Ten ostatni stwierdził, że „stacja niszczy niewinnego człowieka i dlatego nie chcę tego wspierać swoją obecnością”.
Jacoń w ostatnim czasie milczał w tej sprawie. Dopiero teraz wydał nowe, obszerne oświadczenie, w którym przestawił kulisy sprawy ze swojej perspektywy.
Bliskie spotkanie Katarzyny Cichopek z wielkim ptakiem w "PnŚ". Mamy zdjęcia, jej mina mówi wszystkoPiotr Jacoś zabiera głos w aferze z Krzysztofem Daukszewiczem
– Z panem Krzysztofem jestem po rozmowie. Zadzwoniłem, abyśmy obaj w tych okolicznościach nie stracili właściwych proporcji. Szukajmy sojuszników, a nie wrogów. Wrogowie znajdą nas sami – napisał Jacoń miesiąc temu.
Od tego czasu milczał. Teraz okazało się, że był na miesięcznym, zaplanowanym dużo wcześniej urlopie. „Okazało się, że w tym czasie zniszczyłem rodzinę Pana Krzysztofa” napisał z goryczą. Opowiedział o ich ostatniej rozmowie telefonicznej, podczas której Daukszewicz przyznał, że daje sobie radę.
– Wróciliśmy do tego, co się wydarzyło. Kto, co powiedział i jak to zrozumiał. "No dobrze, Panie Piotrze, ale jakie konkluzje?" – zapytał w końcu. Ja na to, że chyba najważniejsza jest ta, iż umiemy ze sobą rozmawiać. Zgodził się. Skończyliśmy żartem, że teraz, gdy się gdzieś spotkamy w towarzystwie, będziemy ostentacyjnie wpadać sobie w ramiona. By pokazać, jak to się robi, gdy ludzie się dogadują – zrelacjonował dziennikarz.
Piotr Jacoń walczy z hejterami i opowiada o łzach żony Daukszewicza
– Żona Pana Krzysztofa popłakała się ze wzruszenia, gdy usłyszała o telefonie ode mnie. Z radości i ulgi. Napisała o tym w komentarzu na moim profilu na IG. W odpowiedzi wysłałem jej pozdrowienia. To było miesiąc temu. Potem nie było mnie w kraju. Do sprawy nigdzie publicznie nie wracałem. Ale sprawa wróciła kilka dni temu – wspominał Jacoń.
Okazuje się, że niespodziewanie dostał oburzonego SMS-a od Daukszewicza. „Panie Redaktorze, może już Pan wracać do pracy. Niech się Pan nie boi, mnie w TVN 24 już nie ma. Jednego ksenofoba na Pana drodze mniej. Zostali jeszcze Kaczyński i Czarnek. Z nimi będzie ciężej, ale życzę sukcesu. Ps. Co sprawia przyjemność kiedy z ofiary człowiek zamienia się w kata? Ciekawi mnie to. Życzę sukcesów i na tym polu”.
Na koniec Jacoń podkreślił: „Szukajmy sojuszników a nie wrogów”. Dołączył też screen komentarza żony Krzysztofa oraz hejterską, wulgarną wiadomość, jaką otrzymał po tym, jak sprawa z Daukszewiczem nabrała tempa.
Zobacz zdjęcia: