"Upadły gad". Taki los zgotują nożownikowi z Krakowa współosadzeni. Nie mają litości dla byłych strażników

Nożownika z Krakowa, który zabił szanowanego lekarza czeka trudny los. Były pracownik Służby Więziennej za kratami nie będzie ulgowo traktowany przez innych skazanych.
"Upadły gad" za kratami. Co czeka Jarosława W. po zabójstwie doktora Soleckiego?
Wiele wskazuje na to, że Jarosław W., oskarżony o brutalne zabójstwo doktora Tomasza Soleckiego, może spędzić resztę życia w więzieniu. Do dramatycznej zbrodni doszło we wtorek, 29 kwietnia, w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. W sprawie głos zabrał dr Paweł Moczydłowski, były szef Służby Więziennej, który w rozmowie z "Faktem" wskazał, że 35-latek zostanie objęty specjalną ochroną w zakładzie karnym.
W slangu więziennym mówi się, że trafi "pod ochronki". Chodzi o więźniów chronionych z różnych powodów; na przykład takich, którzy współpracują z wymiarem sprawiedliwości, czy też są pedofilami, osobami okrutnie znęcającymi się nad rodzicami, kobietami, są gwałcicielami. Krótko mówiąc, tymi, którzy dopuścili się najobrzydliwszych przestępstw i jest ryzyko, że społeczność więzienna będzie chciała im wymierzyć "sprawiedliwość". Dlatego trzeba im zapewnić bezpieczeństwo — przekazał.

Więzienna hierarchia bez litości. "Był gadem"
Jak się okazuje, Jarosław W. sam wcześniej pracował w Służbie Więziennej. Wśród osadzonych funkcjonariusze tej formacji określani są jako "gady" i znajdują się na samym dole więziennej hierarchii. Ich obecność wśród współwięźniów niemal zawsze wiąże się z ostracyzmem i zagrożeniem dla życia.
Jarosław W. był "gadem". Tak w slangu określani są strażnicy więzienni. Gdy trafiają oni do więzienia jako osadzeni, więźniowie nie mają dla nich litości. "Upadły gad" w więziennej subkulturze zajmuje najniższą pozycję. Mniej więcej taką samą jak skazany pedofil — mówi dr Moczydłowski.
Za swoją zbrodnie mężczyzna dostanie najprawdopodobniej najwyższy wymiar kary, dlatego czeka go wiele lat a kratami. Z uwagi na przeszłość doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak będzie wyglądał jego los za murami więzienia. Prokuratura zdecydowała o natychmiastowym 3-miesięcznym areszcie, ale wygląda na to, że mężczyzna nie opuści już zakładu karnego.
Potrzeba zmian systemowych. Ekspert o lukach w przepisach
Ekspert zwraca również uwagę na kontrowersje wokół zatrudnienia Jarosława W. w Służbie Więziennej. Mimo że wcześniej odebrano mu pozwolenie na broń, nadal pozostawał aktywnym funkcjonariuszem.
Co to znaczy, że ktoś pracuje w służbie i nie może posiadać broni? To po co mu w ogóle pracować! Potrzebna jest zmiana przepisów. Tak, by ułatwiały one odsunięcie od pracy ludzi zaburzonych. Potrzebne są uproszczone procedury — stwierdza dr Moczydłowski.
Pytany o odpowiedzialność polityczną za taki stan rzeczy, ekspert podkreśla, że nie do niego należy wskazywanie konkretnych nazwisk. Przypomina jednak, że to nie pierwszy w ostatnim czasie przypadek tragedii z udziałem funkcjonariusza Służby Więziennej.
Tylko w ostatnim czasie media obiegła historia funkcjonariusza SW, który zabił członków rodziny, czy odnotowaliśmy ucieczkę więźnia z zakładu — dodaje.
Tragiczne wydarzenia stały się polem do dyskusji na temat stanu Służby Więziennej. Przykro jednak, że musiało dojść do tak wielkiej tragedii, aby poruszyć ten trudny temat.






































