Wyśmiała tłumaczenia oskarżonego o znęcanie się nad partnerką fotografa. "Wmawia światu, że jest ofiarą"
Polski show-biznes wciąż huczy o skandalu z udziałem fotografa Macieja Marsa, który zdaniem matki jego dziecka, miał wielokrotnie dopuszczać się zdrady, nawet kiedy ta była w ciąży. Na jaw zaczynają wychodzić kolejne niepokojące informacje i następne osoby zabierają głos w sprawie.
Maciej Mars odpowiedział na zarzuty Laury Zawadzkiej
Od kilku dni media w Polsce wciąż przyglądają się sprawie Laury Zawadzkiej, która otwarcie opowiedziała o swoich trudnych przeżyciach, będąc w związku z Maciejem Marsem. Jeszcze nie tak dawno ich wierni obserwatorzy sądzili, że para jest dla siebie stworzona, a ich córka jest zwieńczeniem ich miłości. Dopiero po czasie kobieta postanowiła publicznie opowiedzieć o tym, jak traktował ją partner.
W domu były krzyki. Były wyzwiska. Były momenty, w których czułam, że nie mam już siły. Były chwile, w których stawałam się nikim. Nie miałam na imię Laura. Miałam na imię nikt. Kiedy byłam w ciąży, byłam zdradzana. Kiedy nosiłam pod sercem naszą dziewczynę, dostawałam cios za ciosem. Nie tylko psychiczne. Rzeczywistość zaczęła mnie przerastać. Trafiłam do szpitala. Wszyscy wokół widzieli, że coś jest nie tak. Zaczęli zadawać pytania. A ja kłamałam - napisała w sieci.
Choć początkowo Maciej nie odnosił się do sprawy, dziś postanowił przerwać milczenie. Na swoim Instagramie opublikował nagranie, na którym czyta przygotowane wcześniej oświadczenie. Zobaczycie je poniżej:
Zdradził ciężarną żonę. Zdjęcia z kochanką w sieci, a on nadal mętnie się tłumaczy To dlatego Pawlikowska rozstała się z Cejrowskim. Po raz pierwszy ujawniła prawdziwy powódMonika Goździalska ostrzegła kobiety
Niespodziewanie we wtorkowe popołudnie Laura Zawadzka opublikowała w sieci zdjęcie, informując, że trafiła do szpitala. Nie podała jednak powodu swojej hospitalizacji. Głos w sprawie zabrała Monika Goździalska, która opublikowała screena rozmowy, z której wynika, że Laura musi przejść zabieg usunięcia komórek zarażonych HPV.
Najczęściej wirusem HPV można się zarazić podczas stosunku seksualnego. Monika Goździalska przekazała także, że zna inną zakażoną wirusem kobietę. Zaapelowała do osób, które “nie chcą się przyznać do kontaktu”, aby udały się do lekarza. Celebrytka nie podała wprost, o kogo chodzi, jednak kontekst wskazał, że mogła mieć na myśli Macieja Marsa. Teraz postanowiła odnieść się do jego oświadczenia.
Monika Goździalska nie gryzła się w język
Monika Goździalska słynie ze swojej szczerości i otwartości. Nie boi się poruszać kontrowersyjnych tematów i głośno wyraża swoje zdanie. Tym razem skomentowała oświadczenie, które w aferze wydał Maciej Mars.
To jest żenujące... I wygląda to tak, że on przedstawia się: jestem ofiarą, jestem ofiarą nagonki, ofiarą siły internetu, ofiarą złych kobiet, ofiarą losu, biedactwo po prostu. […] Czyta z kartki własne uczucia i wmawia światu, że jest ofiarą - powiedziała w rozmowie z Jastrząb Post.
Ponadto zwróciła uwagę na to, kto polubił oświadczenia Maćka. Okazuje się, że w większości są to kobiety.
Największym hitem jest to, że ludzie lajkują mu te oświadczenie. I w większości to są kobiety. To jest w ogóle słabe. I najpierw oglądają nasze relacje, sprawdzają każdą wiadomość, a potem lecą klepać lajki pod jego postami, jakby to była jakaś pielgrzymka. On się zjawia i wszyscy padają. Pracuje z kobietami, a tak naprawdę w domu urządza gehennę swojej kobiecie. On stworzył jakąś bańkę wokół siebie - dodała Monika.
Co sądzicie na temat tej afery?