Hanka Bielicka śmiała się do samego końca. Swoją śmierć... "przewidziała" tydzień wcześniej
Hanka Bielicka nie bez przyczyny nazywana była “pierwszą damą polskiego kabaretu”. Nikt nie potrafił rozbawić Polaków jak ona, pozostając przy tym tak pełnym elegancji, a jednocześnie niewyniosłym. Słynęła z ciętego języka i wyrazistych poglądów, ale i odwagi wypowiadania tego, co myśli. O humor Polek i Polaków dbała do samego końca. Ostatni raz – zaledwie tydzień przed śmiercią. Wypowiedziane przez nią słowa, które usłyszała wtedy cała Polska, stały się prorocze.
Prawdziwą twarz skrywała pod kapeluszem. Hanka Bielicka bawiła, choć prywatnie nie było jej do śmiechu
Życie Hanki Bielickiej to materiał na książkę. I to nie jedną. Ci, którym dane było poznać jej twórczość, odbierali ją jako wiecznie uśmiechniętą, a tym samym zadowoloną z życia (i to na każdym jego etapie). Mało kto zdawał sobie sprawę, że były to tylko pozory, choć niekoniecznie przez cały czas. Sama zainteresowana idealnie podsumowała to w rozmowie z “Wysokimi Obcasami”.
Im dalej posuwam się w bawieniu ludzi, tym bardziej jestem zamknięta i osamotniona z wyboru. Szczęśliwa, gdy się wszystkie drzwi zamykają i tylko ptaki ćwierkają za oknem – przyznała.
Prywatnie była inna. Nie tak roześmiana. Niecierpiąca komplementów. Przez wiele lat sama, bo miłość w życiu miała jedną. I wcale nie był nią pierwszy (i jedyny) mąż, czyli Jerzy Duszyński. Z nim łączyć miała ją jedynie przyjaźń, co po latach przyznała w swojej książce. Kochała Jerzego Baranowskiego, a rozstanie z nim prawie przypłaciła życiem. Ta Hanka Bielicka próbowała bowiem popełnić samobójstwo. Nieskutecznie. Po wielkim zawodzie już nigdy z nikim się nie związała. Trzymała się tego postanowienia do samego końca.
Te gwiazdy pożegnaliśmy w 2023 roku. Wspominamy zmarłych 1 listopada. Tak wyglądają groby polskich gwiazd. Przybylska, Kamiński, Villas, Królikowski i inni"Jeszcze Polska nie umarła, póki się śmiejemy". Sama bawiła do końca
Zaczęła bawić jeszcze przed wybuchem wojny, skończyła chwilę przed śmiercią. Od początku miał to być zaś kabaret. Jak wspominała w jednym z wywiadów, na jej drygu do bawienia ludzi poznał się jeszcze Aleksander Zelwerowicz. Podczas jednego z przejmujących i wzruszających monologów wygłaszanych przez początkującą aktorkę miał jej przerwać, wtrącając uwagę w swoim stylu.
Zabierzcie tego krokodyla, bo umrę ze śmiechu!
Krokodyl zabrał się sam, prosto na teatralne deski, między innymi warszawskiej Syreny. Tam Bielicka spędziła blisko 40 lat, dorabiając się tytułu “mistrzyni monologów”. W międzyczasie angażowała się w dziesiątki projektów, występowała w serialach i filmach, a także programach telewizyjnych, w 2002 roku nagrała zaś nawet płytę.
Jej ostatnią aktorską kreacją była rola ciotki Judyty w “Ja wam pokażę!”. Przed śmiercią zdążyła jeszcze gościć w programie Szymona Majewskiego. Wtedy czuła już, że zbliża się koniec.
"Babcia odleci". Prorocze słowa Hanki Bielickiej tydzień przed śmiercią
Przewidziała czy… wiedziała? Tego nie dowiemy się już nigdy. Gdy jednak pojawiła się w “Szymon Majewski Show”, jak zwykle sypiąc żartami, jak z rękawa, wygłosiła znamienne słowa, które zaledwie tydzień później nabrały zupełnie innego znaczenia.
Dzisiejszy wieczór będzie pod nazwą: “Bawcie się dzieci, nim babcia odleci” – powiedziała.
Za kulisami miała z kolei powiedzieć Majewskiemu, że to jej pożegnanie. Wykrakała.
Hanka Bielicka zmarła 9 marca 2006 roku o godzinie 16:15, po przeprowadzonej tego samego dnia operacji tętniaka aorty. Miała 90 lat.