Paulina Smaszcz z mocnym wyznaniem o życiu wdowy. "Jedyna droga do wolności". Włos się jeży od jej słów
Paulina Smaszcz przez jakiś czas milczała na temat rozwodów i swojego byłego męża. Teraz była żona Macieja Kurzajewskiego znów głośno skomentowała los porzuconych kobiet. Porównała go w zadziwiający sposób do losu wdów.
Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski: głośne rozstanie
Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski pobrali się w 1996 roku. Razem doczekali się dwóch synów: Franciszka i Juliana. Straciła ona jeszcze dwie ciąże oraz brata bliźniaka Juliana i sama mówi o sobie, że jest mamą piątki dzieci. Rozwód pary nastąpił w 2020 roku i na początku wydawało się, że rozstali się w zgodzie.
Kiedy jednak dziennikarz związał się z Katarzyną Cichopek, wszystko się zmieniło. To Kobieta Petarda w październiku 2022 jako pierwsza ujawniła, że Kurzajewski i Kasia razem wyjechali do Izraela. Później nastąpił szereg negatywnych wypowiedzi, które zaowocowały aż dwoma procesami sądowymi o zniesławienie.
Teraz Smaszcz znowu odniosła się do przykrego losu kobiet, jakie przeżyły rozwód. Co miała do powiedzenia tym razem?
Maciej Kurzajewski w końcu "usunął" Paulinę Smaszcz z życia? Zdecydował się na radykalny krokByła żona Macieja Kurzajewskiego: „W tym kraju lepiej być wdową”
Tym razem zaczęło się niewinnie. Smaszcz pogratulowała tegorocznej laureatce Literackiej Nagrody Nike, Zycie Rudzkiej. Jest ona autorką książki „Ten się śmieje, kto ma zęby”. Opowiada ona o zmaganiach niejakiej Wery, której umiera mąż. Odnosząc się do treści książki, Smaszcz napisała:
Mam taką refleksję, że w tym kraju lepiej być wdową, niż byłą żoną. Chociaż społeczeństwo niesłusznie patrzy na wdowy z litością, bo czasem jest to dla nich jedyna droga do wolności. Ja je wspieram i kibicuję, żeby nie dały się zamknąć w szufladzie polskiego "wdowienia" i żyły według swojego pomysłu na życie, nie zważając na presję społeczną, czy rodzinną – napisała Paulina na Instagramie.
To jednak nie wszystko. Po chwili była żona Kurzajewskiego opisała też los polskich rozwódek. Jej słowa, jak zwykle, były ostre.
Paulina Smaszcz o losie rozwiedzionych kobiet
Smaszcz stwierdziła, że nasze społeczeństwo patrzy na byłe żony z nienawiścią, bo mają odwagę mówić, jak było i wciąż cieszą się życiem. Według Pauliny byłe partnerki są zmuszane do tego, by siedziały cicho.
Niektóre nie są w stanie się podnieść i trzeba im dać ramiona wsparcia, a te, które się podniosły, mają siedzieć cicho i łykać jak pelikan wszystkie te brednie ex z nową babą u boku. No tak, polskim mężczyznom wybacza się wszystko, polskim kobietom nic i jeszcze wszyscy im mówią, jak mają żyć, myśleć, działać, a najlepiej w sumie, żeby nic nie robiły, nie myślały i nie edukowały się, bo takimi to łatwo zarządzić i usadzić na lata w kącie na "karnym jeżyku" – ogłosiła Kobieta Petarda.
Przy tej okazji jedna z internautek spytała Smaszcz, czy jej zdaniem drugie partnerki lub żony są czemukolwiek winne, jeżeli wchodzą w związek z mężczyzną, który jest po rozstaniu.
Oczywiście, że nie. To również decyzja mężczyzny, jego działania, ale jego nikt nie rozlicza i nie ocenia. On stoi z boku i patrzy, jak kobiety wzajemnie się zagryzają, a on nadal król, panicz, władca – odpowiedziała Paulina.
Przekonuje was ta argumentacja w jej wykonaniu?