Wyszukaj w serwisie
newsy tylko u nas foto telewizja lifestyle quizy
Swiatgwiazd.pl > Newsy > Dramatyczny wpis mamy pięcioraczków z Horyńca. "Jego ciałko było za słabe". Fani we łzach
Kamila  Szamik
Kamila Szamik 03.02.2025 15:16

Dramatyczny wpis mamy pięcioraczków z Horyńca. "Jego ciałko było za słabe". Fani we łzach

Rodzina Clarke
fot. Instagram

Rodzina Clarke obecnie znajduje się w Tajlandii. Dominika podzieliła się łamiącym serce wpisem. Mówi o śmierci dziecka. 

Rodzina Clarke przeprowadziła się do Tajlandii

Dominika, pochodząca z Polski, poznała swojego męża Vincenta w Anglii. Para stała się rozpoznawalna dzięki swojej dużej rodzinie. Ich najstarszy syn to Philip, a następnie urodzili się Elliot, bliźniaki Antoinette i Zygmunt, bliźniaki Charlotte i Alexander oraz Grace. W 2023 roku zyskali rozgłos z powodu narodzin pięcioraczków, które przyszły na świat w 28. tygodniu ciąży. 

Jako rodzice „pięcioraczków z Horyńca” pojawiali się w programach telewizyjnych oraz aktywnie udzielali się w mediach społecznościowych. W zeszłym roku zdecydowali się na przeprowadzkę do Tajlandii, co wywołało szeroką dyskusję wśród internautów, którzy obawiali się o dostępność rehabilitacji dla najmłodszych dzieci.  

Z czasem okazało się, że trudności, których się obawiano, rzeczywiście miały miejsce. Obecnie rodzina Clarke wychodzi na prostą po wielu problemach, a Dominika podzieliła się pozytywnymi wiadomościami.

Pięcioraczki z Horyńca, rodzina Clarke, przeprowadzka, kupują dom, gdzie zamieszkają
Rodzina Clarke, fot. Instagram
"Jak mogliście?!". Rodzice pięcioraczków z Horyńca w ogniu krytyki. Zarzucają im straszne rzeczy Mają 11-ścioro dzieci i wielki problem. Internauci aż zgrzytają zębami

Rodzina Clarke otwiera biznes w Tajlandii

Kłopoty finansowe w rodzinie pojawiły się niedługo po przeprowadzce, głównie z powodu nieudanej sprzedaży domu w Polsce. W ubiegłym roku byli zmuszeni przenieść się z turystycznej części wyspy do znacznie skromniejszego mieszkania. O wszystkich zmianach informowali swoich obserwatorów w mediach społecznościowych.  

Mimo trudności rodzina pięcioraczków z Horyńca nie zamierza się poddawać ani wracać do Polski. Dominika znalazła nowy sposób na poprawę sytuacji.  W ostatnim czasie coraz bardziej odnajduje się w tajskiej społeczności, co chętnie pokazuje w mediach społecznościowych. Dokumentuje swoją naukę języka tajskiego oraz treningi Muay Thai, tradycyjnej sztuki walki.

Właśnie zakończyłam zajęcia Muay Thai. Padam, ale jest to niesamowite uczucie. Zostaję zawodnikiem Muay Thai. […] Może mi się uda kiedyś przyjechać do Polski na zawody - mówiła po jednym z pierwszych treningów.


Okazuje się, że kobieta chce zacząć na wyspie także własny biznes. Znając kulturę i język chciałaby wraz z mężem promować Tajlandię nie tylko wśród Polaków. Pomysł, choć naturalny z uwagi na internetową aktywność małżeństwa, nie jest prosty do zrealizowania. Para musi zatrudnić Taja, a także uzyskać wizy pracownicze.


Zajmiemy się szeroko pojęta turystyką. Będziemy promować wyspę, by zachęcić ludzi nie tylko z Polski – do przyjazdu. Będziemy promować Tajów, a Polacy będą mogli korzystać z ich usług. Mamy kilka domów na sprzedaż. Jeden jest za 9,5 mln bahtów – to piękna rezydencja, świeżo wybudowana w lesie palmowym - zdradziła w mediach społecznościowych.
 

Niestety teraz Dominika Clarke opublikowała łamiący serce wpis. Opowiedziała o śmierci dziecka. 

Dominika Clarke o śmierci syna

W lutym 2023 roku na świat przyszły pięcioraczki. W poniedziałek Dominika Clarke podzieliła się historią swojego syna, który jako ostatni z rodzeństwa przyszedł na świat. Przez trzy dni specjaliści walczyli o jego życie.

Henry urodził się z wagą 700 gr i przyszedł na świat jako piąty. Dzielnie walczył, ale jego małe ciałko było za słabe. Kiedy umierał, ja próbowałam przemierzyć korytarze szpitalne, by dostarczyć mleczko mamy dla maluszków, na końcu korytarza zobaczyłam biegnącą panią doktor i wiedziałam, że biegnie do mnie. Gdy dobiegła, poprosiła o zgodę na chrzest i pobiegła dalej. A ja ze wszystkich sił próbowałam dotrzeć na piętro, gdzie Henryś jeszcze walczył o życie  — czytamy w poście.

Kobieta dokładnie pamięta wszystkie szczegóły z tego dnia.

Umierał na moich oczach, mogłam go wziąć na ręce dopiero po śmierci. W sali szpitalnej życie toczyło się dalej, jakby nigdy nic, a ja miałam ochotę krzyczeć z bólu, ale siedziałam cichutko, trzymając malutkie ciałko Henrysia i próbowałam zapamiętać każdy szczegół. Miał gęstą czuprynkę żółtych, jak kaczuszka włosków. Henry James Clarke, nasz mały aniołek  — dodała.

Przejmujący wpis Dominiki Clarke, fot. Instagram
Przejmujący wpis Dominiki Clarke, fot. Instagram