W domu Ewy Błaszczyk wszystko postawione na głowie. To się dzieje z jej schorowaną córką

Ewa Błaszczyk przeżyła w życiu ogromną tragedię. Jej córka od ponad dwóch dekad jest w śpiączce. W jej domu ostatnio wszystko się zmieniło. Teraz aktorka ujawniła, w jakiej sytuacji jest jej córka.
Dramat Ewy Błaszczyk
Ewa Błaszczyk to nie tylko znana aktorka, ale też kobieta, którą życie wystawiło na niezwykle ciężką próbę. W 2000 roku spotkały ją dwa bolesne ciosy – najpierw zmarł jej mąż, Jacek Janczarski, a niedługo później doszło do tragicznego zdarzenia z udziałem ich córki. Sześcioletnia Ola zakrztusiła się lekiem, co doprowadziło do poważnego niedotlenienia mózgu i długotrwałej śpiączki, z której do dziś się nie wybudziła. Od tego momentu życie całej rodziny przewróciło się do góry nogami. Każdy dzień stał się walką – o zdrowie, o nadzieję, o przyszłość. W obliczu osobistej tragedii Ewa Błaszczyk postanowiła działać także dla dobra innych.
W 2002 roku założyła fundację „Akogo?”, która wspiera dzieci w stanie śpiączki i ich rodziny. Dziesięć lat później powstała Klinika „Budzik” – pierwszy w Polsce ośrodek zajmujący się wybudzaniem najmłodszych pacjentów ze śpiączki. Dzięki pracy fundacji i kliniki wiele dzieci odzyskało przytomność i mogło wrócić do swoich bliskich. Jednak w przypadku Oli sytuacja okazała się bardziej złożona – choć wszyscy liczyli na cud, jej stan nie uległ znaczącej poprawie. Po kilku latach spędzonych pod opieką specjalistów, wróciła do domu, gdzie nadal otaczana jest troską i opieką przez rodzinę.
To trwa 25 lat, więc taki komunikat muszę zawrzeć. (...) Ola nie przebywa w "Budziku", tylko od lat, ponad 20, przebywa w domu. W szpitalu jest jak każdy z nas, jeśli coś jej się dzieje, że wymaga szpitala. I jest wtedy na takim oddziale, w takim szpitalu, który jest dedykowany temu, co jej dolega. Staramy się oczywiście, żeby była tam jak najrzadziej, bo bariera immunologiczna u takich osób też jest mocno obniżona i my mamy katar, a ci ludzie mają zapalenie płuc, więc to nie jest tak samo. I trzeba po prostu tak robić, żeby być jak najbardziej poza szpitalem - powiedziała w podcaście portalu Pacjenci.
W wywiadzie z nami aktorka powiedziała o szczegółach tej tragedii. Próbowała ratować swoje dziecko.

Ewa Błaszczyk o szczegółach wypadku
Ewa Błaszczyk w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem udzieliła poruszającego wywiadu dla portalu „Świat Gwiazd”. W trakcie spotkania wróciła wspomnieniami do tragicznego momentu, który na zawsze odmienił jej życie – wypadku jej córki. Aktorka opisała te bolesne chwile z perspektywy matki, nie kryjąc emocji i głębokiego cierpienia, jakie towarzyszyły jej w tamtym czasie.
Zakrztusiła tabletką, po czym chciała to jakoś popchnąć, poradzić jakoś z tym sobie i popiła to dużą ilością Ice Tea. Łapczywie. Leciało prosto w jej płuca i to jest cała historia – powiedziała Ewa Błaszczyk.
Niestety w wyniku tego zdarzenia córka aktorki zapadła w śpiączkę.
Zatrzymało się serce. Była reanimowana – mówi z bólem Błaszczyk.
Ewa Błaszczyk opowiedziała o dramatycznych okolicznościach, w jakich musiała przetransportować córkę do szpitala.
To stało się na moich oczach. Potem wyskoczyłam na ulicę i zatrzymałam samochód, bo wiedziałam, że już nie uruchomię swojego. Pan miał do wyboru albo mnie przejechać, albo się zatrzymać. Pojechaliśmy z Olą do Szpitala Bielańskiego. Wiozłam ją na rękach, naciskałam kierowcy cały czas klakson, by przejechać trasę jak najszybciej. Gdy dojechaliśmy, darłam się, biegnąc korytarzem, żeby już Izba Przyjęć wiedziała, że ktoś nadchodzi. Cała droga zajęła nam 4 minuty – potem to sprawdzałam. To są magiczne 4 minuty, bo po nich już następują w organizmie nieodwracalne zmiany – wyznała.
W najnowszym wywiadzie aktorka wyjawiła, w jakim stanie obecnie jest Aleksandra. Cały dom stanął na głowie.
Ewa Błaszczyk zdradziła, co się dzieje z jej córką
Ewa Błaszczyk była gościem programu “Rezultaty” na platformie YouTube. Zwierzyła się tam Michałowi Wrzoskowi na temat obecnej sytuacji swojej córki. Podkreśliła, że wbrew opinii ludzi nie jest prawdą, że kiedykolwiek była pacjentem fundacji “Budzik”.
No dzisiaj to jest maszyna cała. To po prostu, to są struktury “Budzika”. To ja mam całą rotację opiekunek medycznych. Ola nie jest ani przez sekundę sama. To też jest ważne, że “Budziki” nie są dla Oli, tak? To jest dla tych, ta krótka stacja, tak jak mówiliśmy 15 miesięcy od urazu. Czyli ona właściwie nigdy nie była pacjentem “Budzika” - podkreśliła Ewa Błaszczyk.
Błaszczyk dostosowała cały dom do potrzeb 31-letniej Aleksandry – przeprowadziła gruntowny remont i wprowadziła liczne zmiany, by zapewnić córce odpowiednie warunki. Choć Ola jest już dorosła, wciąż wymaga stałej opieki i specjalistycznego wyposażenia.
Jest w domu i to jest najlepsze miejsce. Tylko ten dom trzeba było zorganizować. Trzeba było przykryć taras, zrobić specjalną łazienkę, podnoszoną wannę, wszystkie te przewody do przewożenia, żeby opiekunce medycznej kręgosłup nie pękł. I tak dalej, i tak dalej, bo już się waży też swoje. Przecież to jest kobieta, która ma 31 lat w tej chwili. A to się stało kiedy miała lat 6,5. Więc po prostu już się tak Oli nie przenosi, tylko po prostu muszą być te urządzenia i specjalne sprzęty i specjalnie zaaranżowane wnętrze. Specjalne łóżko, które jeździ, wózek, pionizator. Masa sprzętu. Wywalanie ścian, żeby się można było skomunikować, jakby trzeba zawsze taki dom dorobić i to też jest bardzo ważne, jak jest ta osoba - powiedziała Błaszczyk.
Poniżej zacytowany fragment rozmowy.







































