Wyszukaj w serwisie
newsy tylko u nas foto telewizja lifestyle quizy
Swiatgwiazd.pl > Newsy > Jednym gestem mógł uratować Komendę. "Ma do siebie żal". Zapłacił wysoką cenę
Hanna Kuchlin
Hanna Kuchlin 25.11.2024 21:05

Jednym gestem mógł uratować Komendę. "Ma do siebie żal". Zapłacił wysoką cenę

Komenda
fot. AKPA

Grzegorz Collins przerwał milczenie i opowiedział o współpracy z Tomaszem Komendą. Szczególnie jego brat zapłacił za to wysoką cenę. Na zawsze będzie to w nim tkwiło. Szczegóły poniżej.

Niewinny Komenda spędził lata w więzieniu

Zbrodnia w Miłoszycach to jedna z najbardziej bulwersujących spraw kryminalnych w Polsce. W sylwestrową noc 1996 roku 15-letnia Małgosia została brutalnie zgwa*cona i zamordowana. Jej ciało znaleziono na obrzeżach miejscowości. 

Sprawa ta przez lata budziła wątpliwości i kontrowersje, a śledztwo nie przyniosło natychmiastowych rezultatów. Niesłusznie skazany Tomasz Komenda spędził w więzieniu 18 lat, zanim został uniewinniony. Otrzymał ogromne odszkodowanie od państwa polskiego, ale pieniądze nie spowodowały, że jego życie stało się lepsze.

Obecnie opinię publiczną bulwersuje proces, który ma rozstrzygnąć sprawę spadku nieżyjącego już Komendy.   

Przed śmiercią nie zdążył zrobić jednego. O to walczył Tomasz Komenda. Choroba pokrzyżowała plany Tylko u nas: Tomasz Komenda zgarnął miliony. Tak rodzina zadbała o grób na 1 listopada

Tomasz Komenda wyszedł na wolność i zaczął nowe życie

Tomasz Komenda zakochał się w Annie. Z nią nie mogli doczekać się narodzin Filipa i byli zaręczeni. Wydawało się, że los się w końcu uśmiechnął się do mężczyzny. Niestety demony przeszłości nie dawały za wygraną. 

Związek rozpadł się krótko po tym, gdy chłopiec przyszedł na świat. Kobieta ujawniła wówczas, że Tomasz miał być wobec niej agresywny, a w domu dochodziło do awantur. Problemy w życiu Komendy zaczęły narastać lawinowo po tym, gdy usłyszał straszną diagnozę. Musiał zmierzyć się z nowotworem, niestety przegrał najważniejszą walkę w swoim życiu. Tomasz Komenda zmarł w lutym 2024. Mógł jednak mieć szansę.

Osoba z otoczenia Tomasza Komendy wyznała Światu Gwiazd, że mężczyzna za wszelką cenę chciał walczyć o życie. Próbował zgłosić się do leczenia w Niemczech, niestety było już za późno. Lekarze po tym, jak zobaczyli wyniki badań, nie zostawili żadnych złudzeń. 

Tomasz Komenda był gotów zapłacić każde pieniądze za leczenie. Rodzinie się nie zwierzał, ale sam szukał dla siebie ratunku. W ostatnim czasie nawiązał kontakt ze specjalistami w Niemczech, z kliniką w Heidelbergu. To ośrodek znany z najwybitniejszych specjalistów w leczeniu nowotworów, gdzie stosuje się eksperymentalne metody terapii. 

Niestety było już za późno. 

Miał być zakwalifikowany do takiego leczenia, ale jak lekarze z Heidelbergu zobaczyli jego aktualne wyniki badań, przyznali, że nawet ich metody nie rokują w tej sytuacji. Gdyby pan Komenda zgłosił się pół roku wcześniej, to byłaby szansa, ale nie w tej sytuacji, gdy były już ostre przerzuty. Byli na tyle uczciwi, że nie wzięli od niego pieniędzy i przyznali to otwarcie – mówi informator Świata Gwiazd.

Nasz informator podkreślił, że według medycyny germańskiej nowotwór mógł mieć swoje źródło w pobycie w więzieniu i traumie, jaką tym samym doświadczył Komenda.

Niestety, w tym rodzaju i zaawansowaniu nowotworu, jaki miał Tomasz Komenda, współczesna medycyna jest bezradna. Moim zdaniem doświadczenie więzienne było kluczowe dla rozwinięcia się tej choroby. Według nowej medycyny germańskiej choroby nowotworowe mają swoje źródło w nagłym szoku i urazie psychicznym, powodującym poczucie izolacji, jakiego doznaje pacjent – mówi z rozmowie ze Światem Gwiazd” osoba z otoczenia Tomasza Komendy. 
 

Jako jedni z pierwszych rękę do Tomka po wyjściu z więzienia wyciągnęli bracia Collins. Zwłaszcza Rafał, który bardzo chciał pomóc skrzywdzonemu mężczyźnie. Niestety nie udało się to. Teraz w wywiadzie jego brat Grzegorz uchylił nieco z tego, jak wyglądały ich kontakty w najtrudniejszym dla Komendy czasie.

Grzegorz Collins ujawnia trudne kulisy współpracy z Tomaszem Komendą

Po tym, jak Komenda wyszedł na wolność, pomocną dłoń wyciągnęli do niego bracia Collins. Grzegorz i Rafał zatrudnili wrocławianina w swojej fundacji. Po kilku miesiącach Tomek jednak zrezygnował z pracy, ale mimo to mężczyźni nie przestawali go wspierać.

W rozmowie z "Faktem" Grzegorz Collins skomentował trwająca sprawę spadkową. Podkreślił, że skandaliczne jest, że dziecko Tomasza nie może skorzystać z pieniędzy z odszkodowania.

Rafał (brat Grzegorza, red.)wielokrotnie pomagał synowi Tomka, choć uważam, że to karygodne, że w ogóle dochodzi do takich sytuacji. Sądy są sądami, sprawy spadkowe i inne kwestie prawne będą się ciągnąć, ale co w międzyczasie? Czy naprawdę nie ma możliwości, aby zadbać o podstawowe potrzeby dziecka, zanim sprawa zostanie rozwiązana? Rozumiem, że pewne rzeczy zajmują czas, ale to już trwa bardzo długo - mówił.

Czy według niego Komenda miał problem z alkoholem i narkotykami:

Cóż... Na pewno był to pewien problem - skwitował.

Zdradził nieco, jak wyglądała ich współpraca. To nie był łatwy czas. Zarzucano im, że chcą się promować na Komendzie.

To szeroki i skomplikowany temat - zaczął Grzegorz.

I dodał:

Rafał spędził z Tomkiem dziesiątki godzin na rozmowach, ale to, jak naprawdę było między nami, chcemy zostawić dla siebie. Paradoksalnie, przez długi czas nie komentowaliśmy publicznie żadnych wydarzeń, a mimo to komuś bardzo zależało, żeby sprawić wrażenie, że lansujemy się na sprawie Tomka Komendy. Wtedy, aby nie podsycać tych komentarzy, w ogóle nie odpowiadaliśmy, co niestety stworzyło przestrzeń do szerzenia fałszywej narracji. Powstało błędne koło - milczeliśmy, żeby nie zaostrzać sytuacji, ale to milczenie było wykorzystywane przeciwko nam. Odmówiliśmy komentarza setki razy, a mimo to wciąż słyszeliśmy oskarżenia, że się lansujemy.

Szczególnie w sprawę pomocy niesłusznie skazanemu Komendzie zaangażował się Rafał Collins. Ta relacja wiele ich obu kosztowała.


Nikt jednak nie znał prawdy: ile to wszystko nas kosztowało - zarówno emocjonalnie, jak i w kwestii codziennych wyzwań. Nikt nie widzi, ile problemów musieliśmy pokonać, ile stresu i wysiłku Rafał włożył w pomoc. Odbierał setki telefonów, próbował na wszelkie sposoby wspierać, a teraz nosi w sobie rozczarowanie. Rafał ma żal do siebie, że nie postawił Tomkowi ultimatum, aby ten udał się do psychologa. To coś, z czym będzie musiał żyć, a nikt z zewnątrz tego nie widzi. Podobnych przykładów jest naprawdę mnóstwo, ale one pozostają poza zasięgiem opinii publicznej - wyznał.

Pierwszy raz powiedział tak dużo na temat tego, co łączyło ich z Tomkiem. Smutne.

Collins
Rafał Collins, fot. AKPA
Komenda
Tomasz Komenda, fot. AKPA