Skandaliczne zachowanie Rosjan w rocznicę smoleńską. Tak zbeszcześcili uroczystości
Prowokacja w miejscu tragedii! Podczas gdy Polacy oddawali hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej, grupa Rosjan próbowała zakłócić uroczystości. Ambasador Polski ujawnia kulisy dramatycznych scen.
Katastrofa sMOLEŃSKA
Dzień 10 kwietnia 2010 roku na zawsze wrył się w pamięć Polaków, naznaczony niewyobrażalną tragedią pod Smoleńskiem. W katastrofie lotniczej samolotu Tu-154 śmierć poniosło 96 osób, stanowiących elitę ówczesnej Polski. Wśród ofiar znaleźli się prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, kluczowi dowódcy Wojska Polskiego oraz liczni przedstawiciele parlamentu.
Polska delegacja wyruszyła w tę tragiczną podróż, by oddać hołd ofiarom zbrodni katyńskiej w 70. rocznicę tego okrutnego mordu. Ich celem były uroczystości upamiętniające tysiące polskich oficerów zamordowanych przez sowieckie NKWD. Niestety, ta misja pamięci zakończyła się w sposób najbardziej bolesny, pogrążając kraj w żałobie.
Co dalej z miejscem katastrofy?
Nad miejscem tragedii z 2010 roku unosi się cisza, przerywana jedynie symboliczną obecnością upamiętnienia. Mimo upływu lat, konkretna forma trwałego pomnika ku czci ofiar wciąż pozostaje w sferze oczekiwań. Brak porozumienia między Warszawą a Moskwą w tej delikatnej kwestii utrzymuje pamięć w zawieszeniu, czekając na godne ucieleśnienie.
Ponadto, cień niepewności rzuca fakt, że kluczowy dowód w sprawie, wrak polskiego Tu-154, nadal spoczywa w rosyjskich hangarach. Śledczy z Kremlowa nie podjęli decyzji o jego zwrocie, co utrudnia ostateczne zamknięcie bolesnego rozdziału. Ta sytuacja podsyca spekulacje i utrzymuje żywą pamięć o nierozwiązanych aspektach katastrofy.
Protesty podczas obchodów rocznicy
W 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej, 10 kwietnia, skromna delegacja polskiej społeczności w Rosji udała się na miejsce tragedii. Jednakże, jak informuje RMF FM, ich upamiętnienie ofiar zostało zakłócone przez grupę około dziesięciu Rosjan.
Aktywiści znaleźli się w sąsiedztwie brzozy, w którą uderzyła prezydencka maszyna, i krzyża upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej, przy którym składano wieńce oraz trwały przemowy — poinformowano.
Ambasador RP w Rosji, Krzysztof Krajewski, z niepokojem relacjonował, że osoby te wznosiły głośne okrzyki i manifestowały z transparentami, co zakłóciło spokojny charakter uroczystości.
Podważali wszystko, również w kontekście wojny na Ukrainie. Padały już znane mi hasła, że Polska jest sponsorem terroryzmu, że fałszujemy historię — mówił dyplomata
Ambasador Krajewski wyraził swoje przekonanie, że działania prowokatorów nie były przypadkowe i mogły być zorganizowane na czyjeś zlecenie.
Myślę, że niektórym było wstyd, bo zasłaniali twarze: albo jakimiś szalikami, albo plakatami, które im wciśnięto w ręce — jak sądzę, również za jakąś motywacją finansową — komentował
W czwartkowych obchodach, oprócz polskich dyplomatów, uczestniczyło również kilkudziesięciu przedstawicieli Polonii mieszkających w Rosji.
